Krym od lat 70. ubiegłego wieku był zaopatrywany w wodę z rzeki Dniepr, jednak po aneksji półwyspu przez Rosję w 2014 roku Kanał Północnokrymski został zamknięty przez Ukrainę, a Krym stracił aż 85-procent dostaw wody pitnej.
W ostatnich tygodniach Krym nawiedzony został dodatkowo przez wyjątkowy niedostatek opadów. Potężne wyże nie dopuszczały nad półwysep i zaczną część Ukrainy wilgotnych chmur z zachodu kontynentu. W efekcie woda w kranach przestała płynąć.
Tysiące mieszkańców Krymu od końca sierpnia musiało ograniczyć zużycie wody do niezbędnego minimum. Sytuacja staje się coraz poważniejsza, a nastroje społeczne coraz bardziej napięte. Rosyjskie władze postanowiły coś z tym zrobić.
Nad półwyspem pojawił się Jak-42, samolot badawczy należący do rosyjskiej służby meteorologiczno-hydrologicznej (Rosgidromiet), który w powietrzu na spędzić łącznie około 30 godzin. Zadaniem naukowców znajdujących się na jego pokładzie będzie zbadanie czy możliwe jest zasiewanie chmur.
Jeśli będzie to możliwe, to na chmury będą zrzucane ładunki z jodkiem srebra. Ta sól o żółtym zabarwieniu, w zetknięciu się z cząsteczkami pary wodnej, powodować będzie ich kondensację w większe krople. Krople te staną się tak ciężkie, że nie będą mogły ich udźwignąć prądy termiczne i dzięki temu spadną na ziemię w postaci deszczu.
Zasiewanie chmur będzie zapewne prowadzone głównie nad terenami górzystymi, aby podnieść poziom deszczówki w warstwach wodonośnych i zbiornikach wodnych. Szansa na udane zasiewanie nad górami jest większa niż nad terenami nizinnymi.
Nie wszystkie obłoki będą się nadawać do zasiania, ponieważ było 30-40 procent z nich jest na tyle rozwiniętych, aby przyniosło o połowę więcej deszczu niż zazwyczaj powinno. Koszt zasiania zaledwie 20-30 chmur idzie w tysiące dolarów.
W ostatnich dniach na Krym spadły spore ilości deszczu, ale nie były one efektem zawiewania chmur, ponieważ operacja jeszcze się nie rozpoczęła. Mimo to krymskie media odtrąbiły sukces, aby poprawić nastroje społeczne.
Przypomnijmy, że zabawy w manipulowanie pogodą nieraz kończyły się dramatycznie. Tak było w maju ubiegłego roku, gdy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w trakcie zasiewania chmur spadły tak duże ilości deszczu, że doszło do katastrofalnej powodzi.
Podobnie było w 2014 roku w Dzień Rosji, który skończył się gigantycznymi ulewami w Moskwie oraz w wielu innych miastach. Doszło do podtopień na dużą skalę, w wyniku czego samochody ugrzęzły na ulicach zatopione po same dachy.
Centralne Obserwatorium Aerologiczne w Moskwie otrzymało na zasiewanie chmur na Krymie 25 milionów rubli, czyli w przeliczeniu przeszło milion złotych. Czy sztuczne wywoływanie opadów odniesie jakikolwiek skutek? O tym przekonamy się w następnych tygodniach.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Interfax.