Trwa inwazja quazi-cyklonów na Europę. Najpierw medikan, czyli śródziemnomorski cyklon, spowodował ulewy, powodzie i wichury w Grecji, które kosztowały życie 4 osób, a następnie podobne szkody przyniósł subtropikalny cyklon Alpha w Portugalii i Hiszpanii, gdzie zginęła 1 osoba.
Teraz w Skandynawii daje się we znaki były tropikalny huragan Sally, który jeszcze nie tak dawno demolował południe Stanów Zjednoczonych. Wiatr dochodzący do 165 kilometrów na godzinę połamał tysiące drzew, uszkodził linie energetyczne i zniszczył setki domów.
Z kolei wysokie fale sztormowe i kilkumetrowy przypływ sztormowy spowodował zalanie nadbrzeżnych obszarów Alabamy i Florydy. Niestety, bilans żywiołu okazał się dramatyczny. Zginęło 7 osób, a wiele zostało rannych. Straty materialne sięgnęły 5 miliardów dolarów.
Sally zaatakowała Skandynawię
Po opuszczeniu USA pozostałości po tropikalnym huraganie powędrowały nad wodami Atlantyku na północ i dotarły nad Skandynawię. Ciśnienie spadło na półwyspie do najniższego poziomu w tym sezonie, zaledwie 968 hPa.
Meteorolodzy wydali w Norwegii pomarańczowy alarm przed gwałtownymi zjawiskami. Spadło nawet 100 litrów deszczu na metr kwadratowy ziemi, a porywy wiatru dochodziły do 155 kilometrów na godzinę.
Na wybrzeżach Morza Norweskiego szalał potężny sztorm do 12 stopni w skali Beauforta, podczas którego fale osiągały wysokość od 8 do 12 metrów. W północnych regionach kraju wiało tak mocno, że wstrzymano przeprawy promowe i zamknięto mosty, w tym Rugsund w Sogn og Fjordane.
Kierowcom zalecono zrezygnowanie z podróży i przełożenie ich na czas poprawy pogody, ponieważ na otwartych przestrzeniach wiatr boczny przekraczał 100 kilometrów na godzinę i spychał z dróg samochody, głównie ciężarowe.
Doszło do nietypowego zachowania temperatury. W Tafjordzie temperatura w środku nocy sięgała aż 20 stopni. To niezwykłe zjawisko, jak na ostatnią dekadę września. Przyczyną anomalii temperatury był oczywiście wiatr typu fenowego (halny).
Głęboki niż ex-Sally przemknął w nocy z poniedziałku na wtorek (21/22.09) znad Morza Norweskiego przez najdalej wysunięty na północ kraniec Skandynawii nad Morze Barentsa. Jeszcze w pierwszej części dnia we wtorek (22.09) może porywiście wiać i padać, ale zjawiska będą szybko słabnąć.
To jednak nie koniec sztormowej pogody. W środę (23.09) niemal identyczną ścieżką będzie się przemieszczać kolejny głęboki niż, który również przyniesie w Szwecji, Norwegii i Finlandii intensywne opady deszczu i porywiste wiatry.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NRK.