Aż 83 procent internautów na naszych oficjalnym profilu na Facebooku nie miało pojęcia, że określenie „babie lato” używane jest przez meteorologów w zupełnie innym kontekście niż się większości z nas wydaje.
Co ma na myśli zwykły Kowalski? Babie lato według niego to ciepła i słoneczna pogoda w drugiej połowie września i w październiku. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że istnieje oficjalna definicja tego zjawiska.
Encyklopedyczne określenie babiego lata wcale nie jest aż takie proste. Okazuje się, że mówić o babim lecie możemy tylko wówczas, gdy nasz kraj znajduje się pod wpływem pogodnego Wyżu Południowoazjatyckiego lub Wschodnioeuropejskiego.
Wówczas z dalekiego południa zaciągane są do nas ciepłe masy powietrza przy pogodnym niebie. Powietrze wędrując nad kontynentem dodatkowo ogrzewa się, podobnie jak bezpośrednio nad naszym krajem za sprawą wciąż jeszcze operującego słoneczka.
A co jeśli wyż znajdzie się w innym miejscu, na przykład nad Alpami? Wówczas pogoda niewiele się różni od tej, którą potocznie nazywamy babim latem, ale jednak oficjalne określenie jej tą nazwą będzie błędem, zwłaszcza dla meteorologów.
To tak, jakby pomylić kierunek przepływu mas powietrza między wyżem a niżem. Z lekcji geografii wiemy, że powietrze wędruje z wyżu do niżu, a nie odwrotnie. Jednak historia babiego lata wcale nie opiera się na definicji meteorologicznej, lecz na subiektywnych odczuciach panującej pogody.
Wracając do naszej sondy, o skomplikowanej zasadzie używania określenia „babie lato” wiedziało tylko 17 procent internautów. W praktyce to, czy mamy babie lato, czy też go nie mamy, nie ma oczywiście większego znaczenia.
Prognozy długoterminowe wskazują, że w tym roku też będziemy mogli się cieszyć prawdziwym babim lecie, bo wyż będzie się znajdować tam, gdzie powinien, a więc nad wschodnią częścią Europy. Wspomnienie lata przy błękitnym niebie i temperaturze w pobliżu 20-23 stopni zachwyca każdego, tym bardziej im później nadchodzi.
W historii znane są już przypadki, gdy babie lato zawitało do Polski w ostatnich dniach października, a nawet na początku listopada. Termometry potrafiły pokazywać wtedy na południu naszego kraju aż blisko 25 stopni.
Babie lato spotykane jest w większości krajów znajdujących się w umiarkowanym klimacie, gdzie jesienią mieszają się skrajne masy powietrza, zarówno te bardzo ciepłe, charakterystyczne dla lata, jak i te bardzo chłodne, przybliżające nas do zimy.
Wyjątkowo ciepły okres jesieni był czasem panowania starej baby, żony lata, a jako iż niegdyś wyraz „baba” na określenie starszej osoby, był w powszechnym użyciu, utarła się nazwa babskie lato, które z czasem zmieniło się w babie lato.
Podobne odmiany starej żony lata znaleźć można również w innych europejskich krajach. Na Wyspach Brytyjskich mówi się Old Wives Summer, w Skandynawii zaś Birgitta-Sommer, w Niemczech Altweibersommer, a we Włoszech Estate di San Martino. Inne określenie funkcjonuje w Ameryce Północnej, gdzie mówi się o Indian Summer czyli Indiańskim Lecie.
Jak wynika z historii w okresie tym rdzenni Amerykanie przeprowadzali żniwa jesiennych upraw. Pierwsza wzmianka o Indiańskim Lecie pochodzi z zapisków europejskiego kolonialisty z 1778 roku.
Jest jeszcze jedno zjawisko, które nazywamy babim latem. Są to nici przędne, na których przemieszczają się niewielkie, młode pajączki. Promienie słoneczne je oświetlają, dzięki czemu stają się widoczne. Często bywają bardzo dokuczliwe, gdy osiądą na naszej twarzy lub głowie. Pajączki mogą na nich podróżować nawet dziesiątki kilometrów, na wysokość setek metrów. Ich nazwa zaczerpnięta została właśnie z okresu, w którym się pojawiają.
Źródło: TwojaPogoda.pl