2 tysiące piorunów każdej minuty przecinało niebo podczas najbardziej energetycznej burzy od lat, jaka przeszła w niedzielę (30.08) wieczorem w pasie od Łodzi przez Warszawę po Białystok. W tej strefie od poranka obowiązywało najwyższe, czerwone ostrzeżenie przed burzami. Prognozy tym samym potwierdziły się.
Chociaż pierwsze wyładowania były notowane jeszcze po godzinie 16:00 na pograniczu woj. dolnośląskiego i opolskiego, to jednak burza na dobre zorganizowała się dopiero godzinę później na zachodnich krańcach Ziemi Łódzkiej.
Wtedy formujący się mezoskalowy układ konwekcyjny (MCS) zaczął zmierzać w kierunku Łodzi, gdzie dotarł około godziny 19:00. Jak informowali nasi czytelnicy, na miasto spadła ściana deszczu. Wszystko trwało dosłownie 10 minut. Z ulewnym deszczem spadł również grad, który miał wielkość orzechów włoskich.
Po krótkiej przerwie uderzyła kolejna burza, nie mniej silna. Tym razem grzmiało i lało nieco dłużej, 15-20 minut. Jak informuje Straż Pożarna, odnotowano 80 interwencji. Prąd przestał płynąć do 5 tysięcy odbiorców. W tym czasie pierwsza burza popędziła w kierunku Warszawy z prędkością niemal 100 kilometrów na godzinę.
O godzinie 19:40 nawałnica przeszła nad Skierniewicami. Stacja meteo IMGW-PIB odnotowała w ciągu zaledwie 10 minut aż 15 litrów deszczu na metr kwadratowy ziemi. Wichura łamała drzewa, a ulewa powodowała podtopienia.
O godzinie 20:30 burza dotarła nad Warszawę. Przy temperaturze zaledwie 18 stopni błyskało się nieustannie, w dodatku słychać było charakterystyczne, ciągłe dudnienie. Nic dziwnego, ponieważ burza generowała nad stolicą aż 20 błyskawic w ciągu każdej sekundy!
Zdecydowana większość z nich to były pioruny chmurowe, a jedynie mniej niż 3 procent stanowiły te najbardziej niebezpieczne pioruny doziemne, które sięgały powierzchni ziemi, drzew i zabudowań.
Jak poinformowało IMGW-PIB, stacja meteo na Bielanach odnotowała w ciągu niecałej godziny opad rzędu aż 20 litrów na metr kwadratowy ziemi, z czego 12 litrów spadło w zaledwie 10 minut. Z kolei stacja w Filtrach zmierzyła maksymalny poryw wiatru o godzinie 20:30, który dochodził do 95 kilometrów na godzinę. Poziom wody w Wiśle na wysokości bulwarów w centrum miasta podniósł się podczas ulewy o 5 centymetrów.
Druga burza znad Łodzi dotarła nad Warszawę około 21:20. Tym razem deszcz, choć ulewnie, padał krócej. Strażacy interweniowali 300 razy. Wiele ulic w mieście blokowały połamane gałęzie. Zalane zostały parkingi podziemne, żłobek na Włochach i podstawówka na Bemowie. Ruch drogowy i kolejowy był utrudniony, a komunikacja autobusowa i tramwajowa sparaliżowana.
Po opuszczeniu Warszawy linia szkwału zaczęła wędrować dalej na północny wschód w kierunku Białegostoku. Nad stolicę Podlasia dotarła o godzinie 22:30. Na radarze dopplerowskim pojawiła się sygnatura bow echo oznaczająca bardzo silne, niszczące porywy wiatru.
W sumie burze poczyniły szkody na dystansie ponad 300 kilometrów. Na terenie całego kraju odnotowano ponad tysiąc interwencji, najwięcej w woj. mazowieckim (587 razy), łódzkim (121 razy), wielkopolskim, dolnośląskim i śląskim.
Najczęściej strażacy wyjeżdżali m.in. w Warszawie, Łodzi, Białymstoku, Grodzisku Mazowieckim, Legionowa, Płocku, Pruszkowie, Wołominie, Wałbrzychu, Zawierciu, Cieszynie i Jaworznie. Wichury pozrywały 7 dachów. W szczycie awarii bez prądu pozostawało 25 tysięcy odbiorców.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Straż Pożarna / IMGW-PIB.