54,4 stopnia w cieniu to nowa najwyższa temperatura zmierzona na świecie, od kiedy prowadzi się pomiary meteorologiczne. Rekord padł w niedzielę (16.08) o godzinie 15:41 czasu miejscowego w słynnej kalifornijskiej Dolinie Śmierci uważanej za jedno z najgorętszych miejsc na naszej planecie.
Pobity został dotychczasowy rekord ciepła dla tego miejsca z 30 czerwca 2013 roku, gdy odnotowano 54,0 stopnia. Jednocześnie pobite zostały też identyczne rekordy z 21 lipca 2016 roku z miasta Mitribah w Kuwejcie oraz z 28 maja 2017 roku z miejscowości Turbat w Pakistanie.
Fałszywe rekordy
Niektóre opracowania klimatologiczne wskazują na inny rekord ciepła sprzed ponad stulecia. 10 lipca 1913 roku w Dolinie Śmierci miało być 56,7 stopnia. Rekord ten pozostaje kontrowersyjny, ponieważ nie został wykonany zgodnie ze współczesnymi, uznawanymi na wiarygodne, wytycznymi Światowej Organizacji Meteorologicznej (WMO).
Nie jest adekwatny do innych, poczynionych na sąsiednich stacjach, które przez cały okres fali upałów, a więc między 7 a 14 lipca, notowały znacznie niższe temperatury. W dodatku rozkład niżów i wyżów, a więc kierunek wiatrów, nie wskazuje, aby ten region południowo-zachodniej części USA miała nawiedzić tak intensywna fala upałów.
Według pomiarów obserwatora Oscara Dentona dolina miała wówczas być tzw. gorącą wyspą, ale w rzeczywistości wcale taką nie była. Znany amerykański geograf i klimatolog William Reid twierdzi, że Denton nie był doświadczonym obserwatorem, a fala upałów, podczas której miał rzekomo paść historyczny rekord, była pierwszą z którą miał do czynienia pracując na stacji meteo. Istnieje więc poważne podejrzenie, że nie potrafił poprawnie odczytać temperatury.
Według Reida błędne pomiary obejmują również dni poprzedzające i następujące odnotowanie rekordu temperatury. Zgodnie z pomiarami Denton odnotował wówczas w sumie 5 dni z temperaturą przekraczającą 54 stopnie. Dla porównania przy podobnym układzie niżów i wyżów w ostatnich latach wielokrotnie notowano tam 51 stopni. Z kolei temperatura rzędu 53,9 stopnia wystąpiła 20 lipca 1960, 19 lipca 1998, 20 lipca 2005, 7 lipca 2007 roku.
ZOBACZ: Potworna fala upałów jeszcze jest przed nami
Także wiele innych rekordów ze świata, jeszcze z czasów kolonialnych, jest obecnie podważanych. Należy do nich temperatura zmierzona 7 lipca 1931 roku w Kebili w Tunezji. Miało wówczas być 55 stopni. Obecnie na tych terenach nie udało się jeszcze odnotować więcej niż 51 stopni.
Najnowszy rekord z Doliny Śmierci można więc uznać za najwyższą temperaturę na świecie zmierzoną w czasach współczesnych, zgodnie z powszechnie przyjętymi wytycznymi. Rekord zostanie teraz poddany drobiazgowej analizie, zanim zostanie oficjalnie uznany.
Niezwykłe miejsce
Dolina Śmierci to niezwykle suchy i gorący obszar położony w głębokiej depresji w pobliżu pogranicza Kalifornii ze stanem Nevada. Subtropikalna pustynia jest otoczona pasmami górskimi, które stanowią barierę dla gorącego powietrza unoszącego się nad gruntem.
Jest tam tak gorąco, ponieważ podczas panowania wyżu odpadające powietrze ogrzewa się tym bardziej, im bliżej gruntu się znajduje, a jako, że obszar ten jest depresją dochodzącą do 86 metrów poniżej poziomu morza, to opadające powietrze ma dodatkowy czas na ogrzanie się.
Z tego właśnie powodu wciąż padają tam nowe rekordy upału. Przykładowo w lipcu 2018 roku fala nadzwyczaj silnych upałów utrzymywała się wyjątkowo długo, bo od 24 do 27 lipca, kiedy to temperatura dochodziła do 53 stopni. W międzyczasie padł inny rekord, a mianowicie najwyższej średniej temperatury powietrza.
I to nie tylko w lipcu, ale też w jakimkolwiek innym miesiącu, nie tylko dla Doliny Śmierci, Kalifornii, USA czy Ameryki Północnej, ale dla całego świata. Tak, tak, nigdzie indziej na świecie nie było tak gorącego miesiąca od początku pomiarów w połowie dziewiętnastego wieku.
Średnia temperatura lipca 2018 roku wyniosła w Dolinie Śmierci trudne do wyobrażenia 42,3 stopnia (poprzedni rekord to 41,9 stopnia z lipca 2017 roku). Dla porównania u nas w najcieplejszym lipcu i zarazem jakimkolwiek innym miesiącu, a był nim lipiec 2006 roku, w Zielonej Górze średnia temperatura wyniosła 24,1 stopnia. Norma zaś to 18-19 stopni. Różnica kolosalna.
Temperaturę przekraczającą 38 stopni, a więc skrajny upał, notuje się tam średnio przez 143 dni w roku, z czego przez 20 dni temperatura przekracza 50 stopni. Pierwszy upał zazwyczaj pojawia się tam już w połowie kwietnia i nie odpuszcza aż do pierwszej połowy października. 15 lipca 1972 roku temperatura gruntu sięgnęła 94 stopni. Z kolei 5 lipca 1913 roku temperatura przez całą dobę nie spadła poniżej 43 stopni.
Co roku ten pełen żaru zakątek USA odwiedzają tysiące turystów, którzy chcą na własnej skórze poczuć potworny żar i oczywiście zrobić sobie selfie z elektronicznym termometrem pokazującym aktualną temperaturę powietrza.
Żar znosić muszą strażnicy parku, który co dzień patrolują okolice centrum wizytacyjnego i główną drogę dojazdową do parku narodowego, aby ostrzegać turystów przed długimi spacerami, opuszczaniem samochodów i zbyt długim przebywaniem w słońcu bez wody i nakrycia głowy.
Skutek ocieplenia klimatu
Według klimatologów odnotowane w ostatnich latach wciąż to nowe rekordy ciepła w Kalifornii oraz na Bliskim Wschodzie, to dowód na to, że globalne ocieplenie postępuje, i to coraz szybciej. Rosną nie tylko średnie miesięczne i roczne temperatury, ale również bite są nowe rekordy upału.
Zaledwie w czerwcu ubiegłego roku odnotowaliśmy w Polsce nowy rekord ciepła dla czerwca. W miejscowości Ceber na Dolnym Śląsku 26 i 30 czerwca temperatura sięgnęła 38,3 stopnia. Poprzedni rekord, jeszcze z 1935 roku, wynosił we Wrocławiu 38,0 stopnia. Do pobicia jest też ogólnopolski rekord ciepła wszech czasów, który wynosi 40 stopni.
Jeśli czarne scenariusze naukowe się potwierdzą, to na tym rekordy ciepła nie poprzestaną. Będą padać wciąż to nowe aż klimat w wielu regionach świata stanie się nie do wytrzymania. Fale nieznośnych upałów będą nam towarzyszyć każdego lata i będą coraz dłuższe i intensywniejsze.
Źródło: TwojaPogoda.pl / WMO / NWS.