Jak pamiętamy, już pod koniec marca zaczęliśmy nosić maseczki, a kolejne firmy zamykały się w obawie przed epidemią koronawirusa. Jednak apogeum narodowej kwarantanny przypadł między 3 a 20 kwietnia, gdy nie można było wybrać się nawet do parku czy lasu.
Przez bite 2 tygodnie miliony Polaków uwięzionych było w czterech ścianach domów. Jak na ironię to właśnie wtedy pogoda zdecydowanie się poprawiła. Ustąpiły nieprzyjemne chłody, a miejscami także opady śniegu.
Przez te nieco ponad 2 tygodnie mieliśmy aż dwie fale wyjątkowo słonecznych i ciepłych dni. Dzień w dzień niebo było błękitne i wolne od chmur, a termometry pierwszy raz w tym roku pokazywały w cieniu powyżej 20 stopni.
Po chłodach przełomu marca i kwietnia zrobiło się nam wręcz gorąco. Sielankową aurę dopełniało wyjątkowo wczesna eksplozja budzącej się do życia roślinności. Kwitły owocowe drzewa, bzyczały owady i śpiewały ptaki. Tymczasem my musieliśmy siedzieć w domu.
Gdy tylko narodowa kwarantanna zaczęła być luzowana, natychmiast pogoda się pogorszyła, zaczęło często się chmurzyć i niemal codziennie padać i grzmieć. Pierwsza połowa maja okazała się chłodna i mokra. Dopiero druga połowa przyniosła cieplejsze i pogodniejsze dni. Jednak cały maj zapisał się najzimniej od 29 lat!
Co więcej, aż po dziś dzień nie powtórzył się już równie długi okres tak słonecznej, suchej i przyjemnie ciepłej pogody, co w kwietniu podczas obowiązywania ścisłej kwarantanny. Nie zdarzyło się, aby przez niemal tydzień w całej Polsce było bezchmurnie, jednocześnie z temperaturą około 20-23 stopni, co najbardziej nam odpowiada.
Jakby tego było mało z prognoz długoterminowych, a te sięgają już końca pierwszego tygodnia sierpnia, nie wynika, aby równie przyjemny okres miał się powtórzyć. Choć będzie ciepło, to jednak nie będzie tak wielu słonecznych i suchych dni z rzędu, a o czystym niebie dzień w dzień raczej możemy zapomnieć.
Źródło: TwojaPogoda.pl