Gwałtowne burze, ulewy, gradobicia, wichury, ekstremalne temperatury, powodzie i susze nie zdarzają się częściej tylko dlatego, że mamy erę szybkiej komunikacji i możemy się o nich dowiedzieć nawet z najdalszych zakątków świata.
Dane statystyczne pokazują jednoznacznie, że nawet w ośrodkach miejskich, gdzie skrajne zjawiska atmosferyczne obserwuje się od dawien dawna, pojawiają się one coraz częściej i są coraz bardziej niszczycielskie w skutkach.
Naukowcy winą za nie obarczają człowieka, który emituje do atmosfery nadmierne ilości dwutlenku węgla, powodującego zmiany klimatyczne. W maju średni poziom dwutlenku węgla (CO2) na stacji pomiarowej na wulkanie Mauna Kea na Hawajach sięgnął 416 cząstek na milion. Z kolei w skali globalnej w lutym wyniósł 413 cząstek na milion.
Dane te uzyskano zliczając średnie stężenie CO2 z 40 stacji pomiarowych, rozsianych po całej kuli ziemskiej. Korzystając z symulacji komputerowej, naukowcy z Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu w Niemczech wyliczyli, że tyle CO2 nie było w atmosferze od epoki pliocenu, a więc aż od 3 milionów lat.
Wtedy wywołały to czynniki naturalne. Tym razem odpowiedzialna jest za to działalność człowieka, który każdego roku emituje grubo ponad 30 miliardów ton dwutlenku węgla, z czego około 8 ton rocznie każdy Polak.
Jednak jest i dobra wiadomość, choć połowiczna. Z powodu pandemii koronawirusa i związanego z tym ograniczenia w działalności przemysłu, globalne emisje dwutlenku węgla zmniejszą się o 6 procent. Jest to jednak zjawisko przejściowe, więc po ograniczeniu pandemii, emisje bardzo szybko wrócą do normy.
To, co stanie się później, wciąż spędza sen z powiek, nie tylko naukowcom. Na łamach pisma Nature Scientific Reports naukowcy z Uniwersytetu Southampton stwierdzili, że w ciągu najbliższych 5 lat stężenie dwutlenku węgla sięgnie 427 cząstek na milion.
Tego cieplarnianego gazu będzie tym samym w ziemskiej atmosferze najwięcej od najcieplejszego okresu epoki miocenu, a więc od 15 milionów lat! Archeolodzy twierdzą, że w tym czasie szympansy zaczęły przybierać cechy charakterystyczne dla człowiekowatych.
Średnia temperatura na naszej planecie była wówczas o 3-4 stopnie wyższa od dzisiejszej, a poziom oceanów był wyższy aż o 20 metrów. Dla naukowców to gotowy scenariusz tego, co czeka nas w przyszłości i z czym będziemy musieli się zmierzyć.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Nature Scientific Reports.