Jesteśmy na półmetku tegorocznego lata meteorologicznego, które rozpoczęło się 1 czerwca, a zakończy się 31 sierpnia. Większość Polaków decyduje się na urlop w drugiej połowie lata, a zwłaszcza między połową lipca a początkiem sierpnia. Przyczyną jest przeświadczenie, że to właśnie wtedy jest najcieplej, a prawdopodobieństwo słonecznej i suchej aury jest największe.
Podczas, gdy z opadami nigdy nic nie wiadomo, to temperatura rzeczywiście w tym okresie osiąga swoje doroczne apogeum. Wystarczy tylko napływ powietrza podzwrotnikowego i obecność wyżu, aby temperatura każdego następnego dnia była coraz to wyższa.
Jest to efektem korelacji kilku zjawisk. Przede wszystkim dzień skraca się, ale wciąż jest jeszcze bardzo długi, a grunt nadal jest w stanie się intensywnie ogrzewać, bo kąt padania promieni słonecznych jest duży.
Szczególnie korzystne warunki do występowania upału mamy między 15 lipca a 10 sierpnia. Przez te około 25 dni szansa na intensywną falę upałów sięga aż 80 procent. W tym też okresie na przestrzeni wielu lat notowano ekstremalne upały.
W 2015 roku termometry pokazały m.in. we Wrocławiu aż 38 stopni. W 2013 roku w Silniczce na Ziemi Łódzkiej zmierzono 39 stopni. W wielu miastach, w tym np. w Warszawie, Katowicach czy Krakowie temperatura osiągnęła historyczne wartości.
Wcześniej, 22 lipca 2010 roku w Pile w Wielkopolsce, było to 36,6 stopnia. Jeszcze wcześniej, 16 lipca 2007 roku w Słubicach, zmierzono 37,5 stopnia. W tym samym mieście padł powojenny rekord temperatury dla całej Polski. 30 lipca 1994 roku w cieniu było aż 39,5 stopnia.
Czy upał jeszcze wróci?
W tym sezonie upał pojawia się dużo rzadziej i jest znacznie słabszy niż w poprzednich latach. W północnej i północno-wschodniej części kraju jeszcze się nie zdarzyło się w tym roku osiągnięcie ani też przekroczenie 30 stopni w cieniu.
W Białymstoku najwyższa tegoroczna temperatura to póki co 28,7 stopnia, w Olsztynie 28,9 stopnia, a w Suwałkach 29,1 stopnia. Na pozostałym obszarze kraju upał już wystąpił, ale przeważnie nie większy niż 31 stopni.
Wśród miast wojewódzkich największy upał odnotowano w Szczecinie, gdzie temperatura sięgnęła 31,9 stopnia. Natomiast spośród wszystkich stacji IMGW najwyższą temperaturę zmierzono 13 czerwca w Słubicach, dokładnie 33,8 stopnia.
Pierwszy upał pojawił się natomiast nadzwyczaj późno, najpóźniej od 10 lat. 7 czerwca w Tarnowie w Małopolsce odnotowaliśmy 30,3 stopnia. Od początku tego sezonu letniego nie zdarzyła się jeszcze ogólnopolska fala upałów i nic nie wskazuje na to, aby miało się to niebawem zmienić.
Obecnie jesteśmy w trakcie kolejnego ochłodzenia. W prognozach długoterminowych następny upał jest widoczny nie prędzej niż na początku ostatniej dekady lipca, ale ograniczy się tylko do niektórych regionów kraju, w dodatku temperatura nie przekroczy 31 stopni.
Potwierdza się więc nasza prognoza jeszcze z początku wiosny, że lato będzie umiarkowanie ciepłe, a upał pojawiać się będzie tylko miejscami i będzie niewielki. To może oznaczać, że liczba dni upalnych nie zapełni normy wieloletniej, przeciwnie do poprzednich sezonów letnich, kiedy była ona przekraczana wielokrotnie.
Lato bez upału
W przeszłości zdarzały się najróżniejsze zawirowanie w kwestii upałów. W 1996 i 1997 roku w Warszawie upał pojawił się tylko w czerwcu. Zarówno lipiec, jak i sierpień przekroczenia 30 stopni już nie przyniosły. Choć był to ewenement, to jednak przecież może się kiedyś powtórzyć.
Z kolei wakacje 2008 roku w stolicy w ogóle nie przyniosły upału. W czerwcu, lipcu i sierpniu do równo 30 stopni zabrakło kilku dziesiątych stopnia. Dopiero we wrześniu temperatura sięgnęła 30,1 stopnia, pierwszy raz od początku roku.
Źródło: TwojaPogoda.pl