FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

To było jak tsunami. W 15 minut ich domy znalazły się pod wodą. Jak doszło do dramatu w Małopolsce?

Niepozorna rzeczka zmieniła się w okna mgnieniu w rwącego potwora. Przybrała o 5 metrów i zatopiła małopolską miejscowość na wysokość nawet 2 metrów. Mieszkańcy tylko cudem uszli z życiem. Jak doszło do tego kataklizmu?

Fot. Max Pixel.
Fot. Max Pixel.

Zjawisko, które przed kilkoma dniami w ciągu zaledwie kilkunastu minut zatopiło wiele małopolskich miejscowości nawet na wysokość 2 metrów, zwane jest powodzią błyskawiczną (ang. flash flood). Jest to jeden z najbardziej gwałtownych i niebezpiecznych żywiołów.

Powstaje, gdy wydajne opadowo chmury burzowe nad danym miejscem zatrzymują się na dłuższy czas lub wędrują jedna za drugą w charakterystycznym łańcuszku. Wówczas następuje kumulacja opadów w niewielkim okresie czasu.

W przypadku zwyczajnej, wędrującej burzy, ulewny deszcz pada przeważnie około 15 minut, a suma opadów nie przekracza 10 litrów na metr kwadratowy. Jednak, gdy burza jest stacjonarna lub komórki opadowe przechodzą bez przerwy, wówczas suma opadów może przekraczać nawet 100 litrów na metr kwadratowy w ciągu jednej godziny.

Zjawisko to potęgowane jest przez ukształtowanie terenu. Na obszarach górskich lub okołogórskich olbrzymie ilości deszczówki spływają do zwykle niepozornie wyglądających rzeczek, strumyków i potoków, które gwałtownie wzbierają. Tworzy się wezbranie, które przypomina tsunami.

Z takim właśnie żywiołem mieli do czynienia ostatnio mieszkańcy wielu małopolskich miejscowości, w tym Łapanowa. Wieś w ciągu zaledwie 15 minut znalazła się niemal w całości pod wodą. W niektórych miejscach poziom wody sięgał wysokości 2 metrów.

Niektórzy mieszkańcy zalanych domów twierdzą, że dosłownie minuty dzieliły ich od utonięcia. Tylko wzajemne ostrzeganie się i szybka ewakuacja sprawiły, że udało się uniknąć ofiar śmiertelnych. Niestety, powódź błyskawiczna bywa zwykle zabójcza.

Rzeka wezbrała o 5 metrów

To, jak żywioł ten wyglądał w małopolskich powiatach: limanowskim, bocheńskim i myślenickim, obrazują nam dane pomiarowe na wodowskazach i stacjach meteorologicznych, które jeżą włosy na głowie nawet hydrologom.

Szczęście w nieszczęściu, że akurat w miejscu największej ulewy, z której deszczówka zatopiła Łapanów, a więc w miejscowości Jodłownik, znajduje się automatyczna stacja meteo IMGW. Odnotowała ona w ciągu zaledwie 3 godzin sumę opadów rzędu aż 130 litrów na metr kwadratowy, a w ciągu całej doby ponad 150 litrów na metr kw.

To aż 1/3 sumy opadów, która spada przez cały rok w większości miejscowości w naszym kraju. Tak olbrzymie ilości deszczu spływając do rzeki Stradomka podniosły jej poziom o 5 metrów! Z kolei przepływ zwiększył się aż 80-krotnie!

Stradomka zaczęła wzbierać krótko po godzinie 1:00 w nocy z 20 na 21 czerwca. Jej poziom wówczas sięgał zaledwie 93 cm. W ciągu 5 godzin wzrósł do 322 cm i zaczął przekraczać stan alarmowy. Mieszkańcy w nocy nie śledzili stanu rzeki, więc nie byli świadomi zagrożenia.

Dramat zaczął się o świcie. W zaledwie 2 godziny rzeka wezbrała o ponad 2,5 metra i zaczęła wylewać. Żadne wały jej nie powstrzymały. Mieszkańcy nie mieli nawet chwili na zabezpieczenie cennych przedmiotów. Wszystko jak stało, tak znalazło się pod wodą.

Zalane zostały drogi, domy, sklepy, zakłady pracy i budynki użyteczności publicznej, w tym zabytkowy 500-letni kościółek. Straty sięgają milionów złotych. Sprzątanie po kataklizmie zajmie całe miesiące.

Wały powodziowe nie pomogą

Mieszkańcy mają nadzieję, że teraz władze zainteresują się nimi, ponieważ po wcześniejszej powodzi z 2010 roku na obiecankach się skończyło. Jednak trzeba pamiętać o tym, że odbudowa wałów i budowa nowych, nawet najwyższych, nie rozwiąże problemu, ponieważ tak gwałtownego żywiołu nie jest w stanie powstrzymać żadne, nawet najlepsze zabezpieczenie powodziowe znane współczesnej inżynierii.

Jedynym sposobem na uniknięcie powtórki jest opuszczenie terenów zalewowych, które nigdy nie powinny były być zasiedlane. Z powodu wieloletnich zaniedbań domy wznoszono gdzie popadnie. Każdy chciał mieszkać w malowniczym miejscu, zwłaszcza nad rzeczką.

Gdy powstały nowoczesne, cyfrowe mapy powodziowe, za pomocą których każdy z nas z łatwością może sprawdzić, które tereny w Polsce są zagrożone powodziami o różnej intensywności, okazało się, z jak poważnym problemem przychodzi się nam zmierzyć.

Wiele miejscowości znajduje się na terenach, które w ogóle nie powinny być zamieszkane, właśnie z powodu bardzo dużego zagrożenia powodziowego. Najwięcej takich obszarów obejmuje Małopolskę i Podkarpacie, gdzie wylewające rzeki powodują najwięcej strat materialnych.

Miejscowości nie można już teraz przenieść w inne miejsce, dlatego trzeba opracować plany, które będą ryzyko powodziowe dla tysięcy mieszkańców jak najbardziej minimalizować. W zagrożonych miejscach należy zakazywać wznoszenia jakichkolwiek budowli, w których mają mieszkać ludzie.

W przeciwnym razie dramat, jak ten z Łapanowa, będzie się powtarzać, a w wyniku postępujących zmian klimatycznych coraz częściej i na coraz większą skalę.

Źródło: TwojaPogoda.pl

prognoza polsat news