Nie tylko u nas jest wyjątkowo deszczowo. Niemal cała Europa jest zdominowana przez układy niskiego ciśnienia, które przynoszą intensywne opady, a miejscami także burze, od Wysp Brytyjskich przez Polskę i naszych sąsiadów aż po Bałkany i Turcję.
Najtrudniejsza sytuacja panuje w krajach, przez które ciągną się Alpy, Sudety i Karpaty, a więc w środkowej części kontynentu. Ze względu na ukształtowanie terenu napływające bardzo wilgotne powietrze znad Morza Czarnego i Morza Kaspijskiego, sprzyja piętrzeniu się chmur burzowych.
Miejscowe, bardzo intensywne opady, nakładają się na ciągłe deszcze, zwiększając ich sumę nawet kilkukrotnie w ciągu zaledwie kilku godzin. Skutkiem są gwałtowne wezbrania rzek i ich wylewy oraz związane z tym podtopienia. Do zalań dochodzi także bezpośrednio z powodu gromadzenia się deszczówki w obniżeniach terenu i miejscach bezodpływowych.
Przybędzie zalanych miejscowości
Na południu naszego kraju sytuacja jest obecnie najtrudniejsza, ponieważ na terenach górzystych i okołogórskich sumy opadów są astronomiczne. W ciągu 3 godzin potrafi spaść tyle deszczu, ile zwykle spada o tej porze roku przez cały miesiąc.
To skutkuje podnoszeniem się poziomu wód w mniejszych rzekach, strumykach i potokach nawet o kilka metrów w bardzo krótkim czasie. Wezbrania przypominają wówczas tsunami rzeczne, przed którym nie sposób się zabezpieczyć. Jedna niepozorna rzeczka potrafi w kilka chwil zatopić całą miejscowość.
Tak właśnie stało się w małopolskich powiatach bocheńskim i limanowskim, gdzie mieszkańcy poszli spać suchą nogą, a gdy rano się budzili, wokół wszystko pływało. Czasu na ewakuację lub ratowanie dobytku nie było. Żywioł jak szybko przyszedł, tak szybko poszedł pozostawiając kosztowne zniszczenia.
Niestety, prognozy nie są optymistyczne dla mieszkańców Małopolski i Podkarpacia, gdzie przez kolejne dni spodziewamy się dalszych opadów pochodzenia burzowego, a więc lokalnych, ale gwałtownych, mogących doprowadzać do podtopień w nowych lokalizacjach.
Takich obrazków zalanych domów oraz zniszczonych dróg i mostów, jakie widzieliśmy chociażby z Łapanowa czy Mszany Dolnej, będzie niebawem w mediach znacznie więcej, niemal każdego następnego dnia.
Również poza obszarami okołogórskimi należy się spodziewać zalań, ponieważ burze z olbrzymim ładunkiem wody będą wędrować dzień w dzień nie tylko nad południowymi, ale też nad wschodnimi i centralnymi regionami naszego kraju.
Czy grozi nam powódź?
Prognozy sumy opadów wielkoskalowych na szczęście nie są bardzo niepokojące, ponieważ przeważnie nie będą przekraczać 20-40 litrów na metr kwadratowy ziemi w perspektywie tygodnia. Poważne zagrożenie byłoby wówczas, gdyby na znacznym obszarze przekraczały 100 litrów.
Sumy opadów do 100 litrów na metr kwadratowy dotyczą jedynie skali lokalnej, ograniczającej się do danej miejscowości i jej okolic. To sprawia, że będzie dochodzić do miejscowych znacznych podtopień, ale nie wzrośnie zagrożenie powodziowe na dużą skalę, regionalną czy też ogólnokrajową.
Dobre wieści dla Śląska
Jest i dobra wiadomość. Sytuacja na Śląsku, choć trudna, zacznie się poprawiać, ponieważ opady tam ustały i w najbliższych dniach jeśli popada, to słabo i przelotnie. Odra, jak i rzeki jej dorzecza, przekraczają w wielu miejscach stany alarmowe, ale nic nie wskazuje na to, aby miały wykraczać poza wały powodziowe. Jeśli do tego dojdzie, to tylko punktowo.
Zachodnia część kraju jest obecnie najbardziej spokojnym miejscem w Polsce, ponieważ sumy opadów w najbliższych dniach będą tam najmniejsze, a na rzekach wciąż panuje susza hydrologiczna.
Źródło: TwojaPogoda.pl