Polska z całą pewnością nie należy do najbardziej burzowych miejsc na świecie. Jej położenie w strefie klimatu umiarkowanego zapewnia nam mniej więcej półroczny sezon burz. Najwięcej błysków zobaczyć możemy w okresie letnim, między czerwcem a sierpniem, a najmniej zimą.
Są jednak miejsca na naszej planecie, gdzie grzmi tak często, jak u nas pada deszcz. Fińska firma Vaisala, jeden z czołowych producentów przyrządów meteorologicznych, opublikowała nową mapę aktywności burzowej na świecie.
Dane zbierane z systemów detekcji wyładowań atmosferycznych z ostatnich 5 lat wskazują nam najbardziej burzowe zakątki Ziemi. Nie jest chyba zaskoczeniem, że najwięcej piorunów przecina niebo w strefie międzyzwrotnikowej, gdzie w gorącym i wilgotnym powietrzu powstają najbardziej rozbudowane chmury burzowe.
Średnio na obszarze kilometra kwadratowego notuje się tam rocznie ponad 128 błyskawic. Dla porównania w Polsce jest ich 8-krotnie mniej. W 2019 roku w sumie na całym świecie odnotowano ponad 2,4 miliarda piorunów doziemnych, a w ciągu 5 lat ponad 10,7 miliardów piorunów doziemnych, czyli przeszło jeden na każdego mieszkańca.
Najbardziej burzowymi miejscami, gdzie rocznie notuje się ponad 64 pioruny na kilometr kwadratowy, są m.in. południowo-wschodnia Azja, północna Australia, środkowa Afryka, środkowa Ameryka Południowa, Ameryka Środkowa i południowa Ameryka Północna.
Co ciekawe, słynna amerykańska Aleja Tornad, jest jednym z najbardziej piorunujących miejsc. Swoją cegiełkę dołożyły tam również tropikalne huragany z ubiegłych lat, które uderzyły w Karaiby, a następnie między Florydą a Teksasem.
Gigantyczne ilości burz przewalają się także nad górzystymi obszarami Ameryki Środkowej. Wśród wyjątkowo burzowych krajów znajduje się też Paragwaj, Argentyna, Brazylia i Wenezuela. W tym ostatnim państwie prawdziwą mekką piorunów jest rejon jeziora Maracaibo.
Niedawno dowiedzieliśmy się, że jest miejsce na świecie, gdzie roczna liczba piorunów na metr kwadratowy przekracza 250. Ciepłe pasaty wiejące w kierunku gór Cordillera de Mérida, wznoszą się pionowo i tworzą nad szczytami masywne chmury burzowe Cumulonimbus.
Te z kolei przez ponad 260 dni w roku zapewniają nad regionem wielogodzinne wyładowania elektryczne. Badania poczynione przez naukowców wykazały, że rocznie uderza tam ponad milion błyskawic. Jezioro Maracaibo to najprawdopodobniej najbardziej burzowy zakątek Błękitnej Planety.
W Europie możemy liczyć na umiarkowaną aktywność burzową, której strefy są ułożone poziomo od najmniej burzowej północy do najbardziej burzowego południa. Najwięcej piorunów przecina niebo nad Włochami i krajami wschodnich wybrzeży Adriatyku. Z kolei Islandia jest zdecydowanie najmniej piorunującym krajem Starego Kontynentu.
Polska znajduje się natomiast wśród bardziej burzowych krajów. Mapka potwierdza wcześniejsze dane Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW), że najmniej burzowo jest w północnych województwach (nad Bałtykiem), a najbardziej w południowych (w Sudetach i Karpatach).
Średnio notuje się od 25 burz rocznie z dala od gór do nawet 34 dni na terenach górzystych. To oczywiście średnia wieloletnia, ponieważ zdarzają się sezony, że nad Bałtyckim grzmi znacznie częściej.
Tak było chociażby w 2019 roku, kiedy największej piorunów uderzyło na północy, w centrum i na południowym wschodzie kraju. Na tle ostatnich 5 lat najbardziej burzowo było na południu i w centrum naszego kraju, a najmniej nad Bałtykiem oraz na Mazurach i Podlasiu.
Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę znacznie większy zakres danych, to historyczny rekord należy do Kasprowego Wierchu w Tatrach. W 1963 roku niebo błyskało się aż przez 54 dni. Do dziś tego rekordu nie udało się już pobić.
Najmniej burzowymi zakątkami świata są oczywiście obszary polarne. Antarktyda jest jedynym kontynentem, gdzie człowiek nigdy nie usłyszał grzmotu błyskawicy. Jednak również w strefie międzyzwrotnikowej zdarzają się wyjątki. Należy do nich choćby wschodnia część Sahary, a także północne obrzeża Wyżyny Tybetańskiej.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Vaisala.