Kiedy wieczorem 27 maja 1995 roku ponad 3 tysiące mieszkańców Nieftiegorska na rosyjskim Sachalinie kładło się spać, nawet nie przypuszczało, że większość z nich ze snu już się nie obudzi, a dla tych, którzy przetrwają, życie zmieni się nie do poznania.
O godzinie 1:04, bez żadnego ostrzeżenia, północne krańce Sachalinu nawiedził potężny wstrząs, którego siłę szacuje się na M7.5. Poruszające się łóżka i meble, drżące ściany i kołyszące się żyrandole postawiły wszystkich śpiących mieszkańców na równe nogi.
Wtedy wszystko zaczęło się walić. Wstrząs, który trwał 17 sekund, niemal całkowicie zrujnował miasto. Runęło 17 pięciopiętrowych budynków mieszkalnych, w gruzach których uwięzionych zostało wiele osób.
Dolne piętra dosłownie złożyły się już w pierwszych sekundach wstrząsu. Kolejne waliły się jedno po drugim. Na zdjęciach wykonanych z powietrza widoczne są kupki gruzu leżące obok siebie, jak kopce usypane przez dzieci na plaży z piasku.
W kilka chwil zginęło ponad 70 procent mieszkańców miasta. Podczas akcji ratowniczej na gruzach strażacy nie mogli uwierzyć, że beton dosłownie rozsypywał się im w rękach. Wykonano go z materiałów bardzo słabej jakości.
Dotarliśmy do Walentiny Sorokiny, jednej z mieszkanek Nieftiegorska, której udało się przeżyć. Nie kryła swojego rozgoryczenia do ówczesnych władz, na każdym kroku skorumpowanych, niedbających o swych mieszkańców, kompletnie nieporadnych w obliczu żywiołu i ludzkiej tragedii.
Jedna noc zupełnie zmieniła nasze życie. Człowiek kładzie się spać, myśli, że rano wstanie, jak co dzień, do pracy, a tu wszystko się na niego wali. Traci rodzinę, bliskich, znajomych, bezpieczne schronienie, pracę. Później jest tylko gorzej, przymusowe przesiedlenie w odległe części wyspy i ta wielka niemoc. To były najgorsze lata mojego życia. Nawet największemu wrogowi nie życzę tego, co wtedy przeżyliśmy - powiedziała w rozmowie z serwisem TwojaPogoda.pl Walentina Sorokina, ocalała mieszkanka Nieftiegorska.
Mieszkańcy stali się ofiarami bezmyślnej oszczędności władz, które budowały na ilość, a nie na jakość, byle ściągnąć jak najwięcej pracowników i ich rodzin do prężnie rozwijającego się od lat 60. ubiegłego wieku przemysłu naftowego.
W kilku poprzedzających kataklizm latach miasto opuściło ponad pół tysiąca osób. Oni mogą mówić o szczęściu, bo przeżyli. Około tysiąca osób, które przetrwały, bo ich domy nie zawaliły się, zostało wkrótce później przesiedlonych do innych osad na Sachalinie.
28 maja pokonują często setki kilometrów, czy to po wyspie, czy też ze stałego lądu, aby dotrzeć na groby swoich bliskich. Dzisiaj miasto jest całkowicie opustoszałe. Nikt tam nie mieszka. Władze zaraz po kataklizmie zdecydowały, że osiedle nie zostanie odbudowane.
W oddalonym o przeszło 600 kilometrów od miejsca tragedii Jużnosachalińsku wzniesiono pomnik upamiętniający ofiary. Stał się on symbolem tego, jakie było ZSRR, i jak niewiele zmieniło się do dziś w Rosji. Nie liczy się życie, ale wydobycie. Budowlańcy świadomie nie spełnili żadnych wymogów bezpieczeństwa na terenach zagrożonych trzęsieniami ziemi.
Sachalin to obszar aktywny sejsmicznie, gdzie silne trzęsienia nie należą do rzadkości. Jest jednak i dobra wiadomość, z tragedii wyciągnięto wnioski, wzmocniono budynki na całym Sachalinie, zaczęto budować zgodnie z normami budownictwa w strefie sejsmicznej.
Źródło: TwojaPogoda.pl