Deszcz jest potrzebny, ale nie w każdej postaci. Kluczowy jest jego rodzaj, ponieważ od tego zależy czy gleba zdoła go wchłonąć i tym samym ograniczyć suszę, czy też wszystko spłynie do rzek i sytuacja nawet na chwilę się nie poprawi.
Jakiego więc deszczu potrzebujemy? Oczywiście takiego, który miałby małe i umiarkowane natężenie oraz padał ciągle lub występował w miarę często, np. codziennie przez kilka godzin. Tylko deszcz w takim wydaniu jest w stanie złagodzić suszę.
Musimy sobie zdawać sprawę z tego, że wierzchnia warstwa gleby jest wyschnięta i spękana, a przez to bardzo twarda. Nie ma więc tak dużych właściwości pochłaniających deszczówkę, co gleba luźna, która chłonie wodę jak gąbka.
W przypadku opadów intensywnych i krótkotrwałych spadną duże ilości wody w niewielkim ujęciu czasowym, co oznacza, że wyschnięta gleba nie będzie ich w stanie pochłonąć. To może się skończyć szybkim spływem deszczówki z pól do rzek, a w betonowych i asfaltowych miastach doprowadzić do tzw. powodzi błyskawicznych.
Kanalizacja burzowa nie przyjmie olbrzymiej ilości opadów, co oznacza zbieranie się ich w obniżeniach terenu i miejscach bezodpływowych. Świadkami podobnych krajobrazów byliśmy nie raz w okresie letnim, gdy podczas burzy padało tak mocno, że dochodziło do zalań dróg, zabudowań i posesji.
Niestety, w nadchodzących dniach spodziewamy się dominacji opadów konwekcyjnych, czyli takich, którym towarzyszą burze, ulewnych, ale trwających nie dłużej niż pół godziny. Jednorazowo może spadać nawet 20-30 litrów deszczu na metr kwadratowy ziemi, a to tyle, ile spadło w sumie przez ostatnie 2 miesiące.
Wielotygodniowa suma opadów w kilkadziesiąt minut? To musi się źle skończyć. Trzeba się więc liczyć z tym, że z ramion suszy, w niektórych regionach naszego kraju, wpadniemy w szpony podtopień, które mogą powodować szkody materialne, a także stwarzać zagrożenie dla ludzkiego zdrowia i życia.
Prognozy długoterminowe na następne 2 tygodnie wskazują na bardzo częste występowanie gwałtownych deszczy. Średnie sumy opadów w tym okresie wyniosą od 30 do 50 litrów na metr kwadratowy, ale miejscami mogą przekraczać 100 litrów, a to już bardzo poważne liczby, stwarzające podwyższone ryzyko zagrożenia powodziowego.
Czyżby miała się powtórzyć sytuacja sprzed roku, jednak w odwrotnej kolejności? Jak pamiętamy, wtedy w odstępie zaledwie 2 miesięcy powódź zmieniła się w suszę. Tym razem susza może się zmienić w powódź i to jeszcze w krótszym czasie. Miejmy nadzieję, że tak źle nie będzie, a deszcze okażą się pomyślne.
Źródło: TwojaPogoda.pl