Od początku roku, w cieniu epidemii koronawirusa, pola uprawne we wschodniej Afryce są pustoszone przez inwazję szarańczy na bezprecedensową skalę. Setki tysięcy ludzi straciło tegoroczne plony, które miały ich żywić przez kolejny rok.
Najgorsze jednak jeszcze nie nadeszło, przed czym ostrzega Organizacja Narodów Zjednoczonych (ONZ). Rolnicy z Somalii, Etiopii, Kenii i Ugandy obserwują gwałtowny rozwój kolejnego pokolenia szarańczy, nawet 20-krotnie większego od poprzedniego, którego apogeum przypadnie na czerwcowy okres zbiorów.
Młode osobniki są niezwykle żarłoczne. W ciągu jednej doby potrafią zjeść tyle, ile same ważą. Rój owadów obejmujący zaledwie kilometr kwadratowy powierzchni może pochłonąć żywność, która zaspokoiłaby głód 35 tysięcy osób.
ONZ określiło sytuację jako „ekstremalnie alarmującą”, która może zagrozić nawet wielu milionom ludzi. Wszyscy mają nadzieję, że nie powtórzy się dramat sprzed 40 lat. Wtedy owady z północno-wschodniej Afryki przedostały się na Bliski Wschód i dalej nad Indie i Pakistan.
Skończyło się to katastrofalną w skutkach klęską głodu, która pochłonęła tysiące ludzkich istnień. Niektóre regiony zostały tak spustoszone przez szarańcze z upraw, że ludzie nie mieli czym się żywić. Dramatyczne sceny z wychudzonymi dziećmi umierającymi na rękach swoich matek mogliśmy oglądać wtedy w telewizji.
Szarańcza przemieszcza się w postaci olbrzymiej chmary kilku miliardów osobników, która potrafi zmienić środek dnia w ciemną noc. Rolnicy, którzy zmuszeni są do domowej kwarantanny, nie mogą walczyć z owadami za pomocą oprysków. Epidemia spowodowała ustanie ruchu granicznego i wstrzymywanie dostaw pestycydów.
Brak specjalistycznych, bezpiecznych pestycydów, sprawia, że rolnicy używają tych lokalnej produkcji, które mogą być niebezpieczne. Prowadzone nimi opryski drogą powietrzną, które są jedyną skuteczną metodą walki z szarańczą, szkodzą zwierzętom gospodarczym, co zgłaszają rolnicy z niektórych regionów Rogu Afryki.
Szarańcza jest bardzo trudna do monitorowania, ponieważ potrafi bardzo szybko się przemieścić. Można ją śledzić za pomocą radarów meteorologicznych, ale nie zawsze jest to możliwe, zwłaszcza w krajach ubogich, gdzie dominują pustkowia.
Owady te są od kilku lat obserwowane przez satelity należące do NASA. Jeśli z dnia na dzień pole zostanie ogołocone z upraw, co wskażą zdjęcia porównawcze, alarmuje się lokalną społeczność i przekazuje dane do kolejnych zagrożonych obszarów.
Źródło: TwojaPogoda.pl / ONZ.