Sezon tornad w USA wkroczył w swoje doroczne apogeum, które obejmuje kwiecień, maj i czerwiec. W ciągu trzech miesięcy notuje się setki ciemnych lejów, które rujnują ludziom życie w ciągu zaledwie kilku sekund. Tegoroczny sezon jest dużo aktywniejszy niż zwykle.
Świadczy o tym przerażająca statystyka. Od początku roku odnotowano już 435 tornad, w tym cztery kategorii EF4, czyli niosące wiatr o prędkości od 267 do 322 kilometrów na godzinę. Są one w stanie obrócić w perzynę nawet solidne budynki, wzniesione z cegły, a z samochodów zrobić zabójcze pociski.
Łowcy burz o tak potężnych tornadach mówią „Boże palce”, ponieważ nic nie jest w stanie się im ostać. Równają z ziemią wszystko to, co stanie na ich drodze. Bezpieczeństwo można zachować tylko schodząc zawczasu do podziemnego schronu, choć czasu jest na to niewiele.
To właśnie dlatego tak wiele osób straciło życie podczas uderzeń tornad. Od początku roku zginęły 74 osoby. To największa liczba ofiar w sezonie od 2012 roku, kiedy doliczono się 69 zabitych. Ten rok odwrócił statystykę, która w ostatnich latach była coraz bardziej obiecująca.
Od 9 lat liczba ofiar śmiertelnych tornad stale spadała. Apogeum nastąpiło w 2018 roku, kiedy zginęło zaledwie 10 osób, czyniąc ówczesny sezon najbardziej spokojnym na tle całej historii pomiarów. Tymczasem najgorsze jeszcze nie nadeszło.
Maj i czerwiec mogą się okazać kluczowe, ponieważ właśnie w tych miesiącach notuje się zwykle najwięcej ofiar, a szkody są najpoważniejsze. Tornada napędzane są w tym sezonie przez silnie zróżnicowane masy powietrza, które zderzają się ze sobą nad Wielkimi Równinami.
Zimne i suche powietrze spływa znad Kanady nad Góry Skaliste, a gorące i wilgotne płynie znad Zatoki Meksykańskiej na północ. W ścierających się masach nad Aleją Tornad piętrzą się potężne chmury burzowe, które zmieniają się w superkomórki z mezocyklonami, na których tworzą się tornada.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NOAA.