5 maja 2019 roku około godziny 18:00, podczas przechodzącej nad Moskwą burzy z ulewnym deszczem, doszło do katastrofy lotniczej. Samolot Suchoj Superjet 100 z niemal 80 osobami na pokładzie, lecący z rosyjskiej stolicy do Murmańska, krótko po starcie został uderzony piorunem.
Po tym, gdy przestały działać wszystkie systemy elektroniczne, w tym autopilot, piloci zgłosili prośbę o awaryjne lądowanie. Z powodu ulewnego deszczu i znacznie ograniczonej widzialności, lądowanie udało się dopiero za drugim podejściem.
Niestety, maszyna dwukrotnie uderzyła w płytę lotniska, najpierw podwoziem, a następnie dziobem, zaś ogon stanął w płomieniach. Po chwili samolot zmienił się w kulę ognia. Żywcem spłonęło 41 spośród 78 pasażerów i członków załogi.
W sieci opublikowano wstrząsające nagranie z tej tragedii. Widoczni są na nim pasażerowie, którzy ewakuują się z płonącego samolotu przez nadmuchiwane zjeżdżalnie. Zanim rozpoczyna się akcja gaszenia maszyny, samolot w znacznej części płonie.
Piorun przyczyną katastrofy?
Chociaż wciąż nie udało się ustalić przyczyny katastrofy samolotu Suchoj Superjet 100, to jednak w trakcie oględzin śledczy stwierdzili ślady uderzenia pioruna w anteny, różne czujniki, światła wyjściowe i okna kokpitu.
W raporcie powypadkowym stwierdzono też, że piloci zignorowali ostrzeżenie przed porywistym wiatrem, które wymagało odejścia na drugi krąg. Podkreśla się niewystarczające umiejętności pilotów, dyspozytorów ruchu i tych, którzy wykonali przegląd techniczny samolotu.
Samoloty codziennie wlatują w chmury burzowe, których wierzchołki sięgają nawet wysokości kilkunastu kilometrów. Choć piloci starają się je omijać, to jednak w strefie międzyzwrotnikowej, gdzie burze są codziennością, nie zawsze jest to możliwe. Szacuje się, że każdy samolot przynajmniej raz w roku jest uderzany przez piorun.
Na początku stycznia w samolot linii Wizzair, startujący z lotniska Gdańsk-Rębiechowo, którego celem miał być Stavanger w Norwegii, uderzył piorun podczas burzy śnieżnej. Pilot podjął decyzję o powrocie na lotnisko w Gdańsku i serwisowaniu samolotu. Nikomu nic się nie stało.
Samolot stanowi swoistą klatkę Faradaya, a to oznacza, że cała energia spływa po poszyciu, nie przenikając do wnętrza maszyny, nie stanowi więc zagrożenia dla pasażerów. To oczywiście reguła, jednak w praktyce raz na bardzo długi czas zdarzają się wyjątki od tej reguły.
Teoretycznie istnieje możliwość, aby przy nieodpowiednim zabezpieczeniu samolotu doszło do przeniknięcia olbrzymiej energii generowanej przez piorun do instalacji elektrycznej maszyny, co może się skończyć pożarem. Na tle historii takich przypadków było zaledwie kilka, i to wyłącznie w samolotach mniej znanych producentów, uważanych za awaryjne.
Pioruny powstrzyma polimer
Nic więc dziwnego, że naukowcy pracują nad wynalazkami, które mają skutki działalności piorunów ograniczyć do minimum. Wśród nich znajdują się badacze z Politechniki Śląskiej, którzy wraz z naukowcami z Warszawy i portugalskiego Porto prowadzą badania nad specjalnym polimerem, którym pokrywane będzie poszycie samolotów.
Najpierw badacze przeprowadzili wielokrotne próby z użyciem sztucznych piorunów. Teraz pracują nad sposobem połączenia kompozytów, z których stworzone jest poszycie samolotu, z wynalezionym polimerem.
Ma lepsze przewodzenie, rozprasza uderzenie pioruna, szkody są mniejsze - wylicza zalety dr Andrzej Katunin z Politechniki Śląskiej.
Nie jest to proste, bo polimer musi być lekki, aby nie obciążać samolotu. Ich będzie trzy razy lżejszy od stosowanych obecnie. To będzie naprawdę duży postęp.
Jeżeli uda się połączyć ten kompozyt, z którego jest robiony samolot, z kompozytem stworzonym przez naszych naukowców, to jest to duża szansa, bo każdy kilogram mniej to więcej paliwa, to większy zasięg - twierdzi Cezary Orzech, ekspert lotniczy.
Polacy muszą się spieszyć, bo po piętach depczą im naukowcy ze Stanów Zjednoczonych i Japonii. Oni także opracowują nowoczesne metody ochrony samolotów przez piorunami. Tymczasem opracowany przez polskich badaczy polimer musi jeszcze przejść wiele testów, które mogą potrwać nawet kilka lat.
Ofiary piorunów na lotniskach
Pioruny uderzają nie tylko w samoloty, ale też w płyty lotnisk, gdzie stanowią poważne zagrożenie dla obsługi. Władze portu lotniczego położonego pod Tampą na Florydzie opublikowały nagranie z kamery ochrony, na którym możecie zobaczyć moment uderzenia pioruna w tylne skrzydło samolotu lokalnych linii lotniczych Sun Country.
Podczas przygotowywania samolotu do startu w pobliżu maszyny znajdowali się dwaj pracownicy lotniska. Jeden z nich naprowadzał samolot z większej odległości, a drugi znajdował się tuż po dziobem. W momencie, gdy piorun uderzył w tylną część maszyny, energia spłynęła do ziemi poprzez koła.
Na powyższym nagraniu widzimy oślepiający błysk przy przednim kole, a więc w miejscu, gdzie stał młody mężczyzna z obsługi. Widzimy, że pada na ziemię, jak długi. Na skutek porażenia energią elektryczną jego mięśnie zesztywniały. 21-letni Austin Dunn miał wyjątkowe szczęście, bo przeżył, jednak doznał bardzo poważnych poparzeń trzeciego stopnia niemal na całym ciele.
W najpoważniejszym stanie znajdowały się jego dłonie, poprzez które piorun przeniknął do ciała mężczyzny. Dunn stracił w nich czucie, doszło do uszkodzenia nerwów. Lekarze stwierdzili też zmiany w mózgu, z którymi mężczyzna będzie się zmagać do końca życia.
Źródło: TwojaPogoda.pl / RT.