Chłodny front atmosferyczny związany z niżem znad Skandynawii przyniósł w Lany Poniedziałek (13.04) trochę opadów, ale nie na tyle obfitych, aby można było mówić o znaczącym złagodzeniu suszy. Najwięcej deszczu spadło na zachodzie, południu i wschodzie kraju.
Suma opadów na ogół sięgała od 1 do 5 mm, więcej popadało w strefie burz, które najliczniej przeszły nad Śląskiem, Małopolską i Podkarpaciem. Tylko w ciągu jednej godziny potrafiło tam spaść niemal 10 mm deszczu.
W sumie przez kilka godzin napadało od 10 do nawet ponad 20 mm deszczu. Jak wynika z danych IMGW, najbardziej mokrym miastem wojewódzkim był Rzeszów, gdzie spadło 10 mm deszczu, a największy opad zmierzono w Gorlicach, gdzie spadło 21 mm wody deszczowej.
Na pozostałym obszarze deszcz był jedynie symboliczny, czyli nie przekroczył 1 mm, a na Pomorzu nie spadło zupełnie nic. Dlatego rolnicy, ale nie tylko oni, czekają z utęsknieniem na deszcz, który uratuje ich uprawy. Te wysychają na potęgę już na samym początku wegetacji.
To grozi im chorobami i atakami szkodników, a ostatecznie zmniejszeniem plonów. Dla nas oznacza to wzrost cen, nie tylko nowalijek. Kluczowe są opady, a te nie chcą padać. Prognozy na ten tydzień nie dają nadziei na obfite opady.
Kiedy zacznie padać?
Najwcześniej krótko przed końcem tygodnia zacznie padać częściej i intensywniej, ale nadal niewystarczająco. Najwięcej deszczu spadnie na zachodzie, północnym zachodzie i w centrum, a najwięcej na południu, zwłaszcza na pogórzu i w górach.
Prognozy na maj też nie zwiastują życiodajnych opadów, przed czym ostrzegaliśmy już w naszej prognozie na wiosnę i lato. Będzie to miesiąc słoneczny, umiarkowanie ciepły, ale też bardzo suchy. Dopiero w czerwcu jest szansa na większe opady, jednak wtedy może być już za późno dla upraw.
Źródło: TwojaPogoda.pl