Fudżi to nie tylko naturalne piękno, które podziwiamy na pocztówkach z Japonii. To potężny, aktywny stratowulkan, który według najnowszych informacji wulkanologów, może być na skraju potężnej erupcji, jakiej nie widziano od stuleci.
W ostatnich dniach naukowcy z Uniwersytetu Tokijskiego opublikowali raport, który potrafi zmrozić krew w żyłach, bowiem wynika z niego, że w ciągu zaledwie 3 godzin od erupcji Tokio zostałoby całkowicie sparaliżowane, a życie milionów ludzi znalazłoby się w poważnym zagrożeniu.
Przede wszystkim należy podkreślić, że obszar metropolitalny jest najgęściej zaludnionym na naszej planecie. Tokio wraz z miastami satelickimi zamieszkuje niemal 40 milionów ludzi, czyli tyle, ile mieszka w całej Polsce. Aż trudno sobie wyobrazić tak dużą liczbę ludzi stłoczonych w jednym miejscu.
Już zaledwie kilkucentymetrowa warstwa opadających popiołów całkowicie wstrzymałaby kursowanie superszybkich pociągów, zupełnie dezorganizując transport. Gałęzie drzew łamałyby się, a linie energetyczne ulegałyby zrywaniu pod ciężarem pyłu, odcinając od prądu miliony odbiorców.
Popiół zatkałby filtry w elektrowniach, zmuszając służby do ich wyłączenia. Widoczność na drogach spadłaby do zera, uniemożliwiają sprawną ewakuację. Stanąłby również transport lotniczy, ponieważ drobny pył mógłby dostawać się do silników samolotowych i je uszkadzać.
Co więcej, erupcja mogłaby trwać nie tylko przez wiele dni, ale też tygodni. Naukowcy wezwali odpowiednie służby do natychmiastowego opracowania szczegółowych planów przygotowania się na kataklizm, zanim się on zdarzy i będzie za późno na reakcję.
Póki co funkcjonują plany ewakuacji na wypadek trzęsień ziemi i tsunami, ale nie na długotrwałą aktywność jednego z najbardziej niebezpiecznych japońskich wulkanów, który znajduje się zaledwie 70 kilometrów od granic metropolii.
Fudżi na skraju erupcji?
Najnowsze badania, których wyniki opublikowano na łamach pisma „Science”, wskazały, że ciśnienie magmy pod wulkanem Fudżi jest obecnie wyższe niż było podczas ostatniej jego erupcji pod koniec 1707 roku, a więc 313 lat temu.
Wynosi ono 1,6 megapaskala, czyli 16 razy więcej niż potrzeba do wybuchu, ponieważ erupcję powinno uruchomić ciśnienie zaledwie rzędu 0,1 megapaskala. Autorzy badania nie stwierdzają, kiedy dokładnie nastąpi wybuch, lecz podkreślają, że to tylko kwestia czasu.
Wulkan daje, według profesora Eisuke Fujita z Uniwersytetu Riukiu, trzy sygnały, które świadczyć mogą o nadchodzącej katastrofie. Są to para i gazy uwalniające się z otworów w ziemi w okolicy wulkanu, erupcje wody z wnętrza ziemi, a także powstanie pod wulkanem defektu geologicznego o długości 34 kilometrów.
Zwłaszcza groźny jest ten ostatni znak, gdyż wskazuje on, że w przypadku erupcji może dojść do zawalenia się fragmentu góry. To może doprowadzić do tragicznych w skutkach lawin błotnych i osunięć ziemi. Coś podobnego wydarzyło się chociażby podczas erupcji Mount St. Helens w amerykańskim stanie Waszyngton w 1980 roku.
Osunęła się wtedy cała północna część wulkanu. Chmura popiołu, gazów i pyłów w oka mgnieniu zrównała z ziemią setki kilometrów kwadratowych lasu. Zginęło 57 osób. Zniszczeniu uległo 200-300 metrów wierzchołka, a na wysokości około 2500 metrów powstał nowy krater. Krajobraz wyglądał jak księżycowy, ponieważ wszystko wokół wulkanu było pokryte kilkumetrową warstwą szarego popiołu.
30 centymetrów popiołu
Specjalny zespół naukowców oszacował, jak może wyglądać zbliżająca się erupcja Fudżi. Przy modelowaniu skorzystano z jedynych danych zebranych ponad 300 lat temu, podczas poprzedniej erupcji. Okazuje się, że z wnętrza wulkanu wydobyłyby się tak duże ilości popiołu, które zdolne byłyby pokryć rejon góry aż 30-centymetrową warstwą.
Konieczna byłby natychmiastowa ewakuacja od 500 do 700 tysięcy ludzi. Najwięcej problemów przy modelowaniu, sprawił naukowcom stożek. To właśnie za jego wyjątkowo „wulkaniczny” kształt zdecydowano się w czerwcu 2013 roku wpisać górę na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Perfekcyjny stożek sprawia, że nie wiadomo do końca w którym kierunku stoczą się potoki rozżarzonej do czerwoności lawy, i którym miejscowościom mogą zagrozić. Japończycy od lat zabezpieczają się na wypadek erupcji.
W trzech sąsiadujących z wulkanem prefekturach, jak grzyby po deszczu, powstają specjalne centra ewakuacyjne. Nie wiadomo jak długo ludzie będą musieli tam przebywać i jak długo potrwałaby odbudowa zniszczonego obszaru. Póki co wulkan Fudżi objęty został ochroną, którą tak naprawdę może złamać tylko jego erupcja, po której stożek ulegnie deformacji.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Science / UNESCO / NHK.