W pierwszych dniach tego roku we wschodniej Afryce wybuchła inwazja szarańczy, jakiej nie widziano tam od 70 lat. Owady pojawiły się akurat w momencie, gdy spadły pierwsze od dłuższego czasu obfite deszcze, które dały rolnikom nadzieję na korzystne zbiory.
Szybko jednak okazało się, że z tegorocznych plonów będą nici, gdy nad Kenię, Somalię i Etiopię nadciągnęła szara chmura owadów. Z biegiem tygodni opanowała ona większość krajów, nie tylko wschodniej Afryki, ale też południowo-zachodniej Azji.
Z Etiopii owady przemieściły się nad Sudan, a następnie przelatując nad Morzem Czerwonym dotarły nad Półwysep Arabski, gdzie opanowały Jemen, Oman i Arabię Saudyjską. Druga fala szarańczy nadciągnęła od strony Indii i Pakistanu w kierunku Iranu, Iranu, Kuwejtu i pozostałych krajów położonych nad Zatoką Perską.
W sumie jest to już kilkanaście krajów, które zamieszkuje kilkadziesiąt milionów ludzi utrzymujących się wyłącznie z rolnictwa. To właśnie oni są teraz najbardziej narażeni na głód. Prognozy nie są optymistyczne, ponieważ szarańcza rozprzestrzenia się na kraje całej północnej Afryki. Nie można wykluczyć, że dotrze wiosną i latem na południe Europy oraz do Rosji.
Skupiska szarańczy liczą kilka miliardów osobników, które w dobę potrafią zjeść tyle, ile 35 tysięcy ludzi. Następnego dnia przemieszczają się nawet 150 kilometrów dalej. Niesione są przez silne wiatry, które unoszą ze sobą ziarenka pustynnego piasku. Zamiecie piaskowe z owadami spadają na rolników jak grom z jasnego nieba.
Początkowo wydaje się, że są to koniki polne, jednak gdy ich liczba szybko wzrasta, okazuje się, że to szarańcza. Wtedy nie można już nic poradzić. Szarańcza pożera to, czym rodziny rolników mają się żywić przez następne miesiące. To kukurydza, fasola, a nawet arbuzy.
Szarańcza jest bardzo trudna do monitorowania, ponieważ potrafi bardzo szybko się przemieścić. Można ją śledzić za pomocą radarów meteorologicznych, ale nie zawsze jest to możliwe, zwłaszcza w krajach ubogich, gdzie dominują pustkowia.
Owady te są od kilku lat obserwowane przez satelity należące do NASA. Jeśli z dnia na dzień pole zostanie ogołocone z upraw, co wskażą zdjęcia porównawcze, alarmuje się lokalną społeczność i przekazuje dane do kolejnych zagrożonych obszarów.
Plaga szarańczy ciągnąca się od wschodniej Afryki aż po południową Azję ostatni raz miała miejsce w latach 80. ubiegłego wieku. Wtedy owady z północno-wschodniej Afryki przedostały się na Bliski Wschód i dalej nad Indie i Pakistan.
Skończyło się to katastrofalną w skutkach klęską głodu, która pochłonęła tysiące ludzkich istnień. Niektóre regiony zostały tak spustoszone przez szarańcze z upraw, że ludzie nie mieli czym się żywić. Dramatyczne sceny z wychudzonymi dziećmi umierającymi na rękach swoich matek mogliśmy oglądać wtedy w telewizji.
W Polsce szarańcza pojawiała się od jedenastego wieku, czego potwierdzeniem są historyczne księgi. Ostatnią plagę tych owadów odnotowano w rejonie Kozienic na Mazowszu w 1967 roku. Od tego czasu szarańcza omijała nasze pola, ale nie oznacza to, że możemy spać spokojnie.
Źródło: TwojaPogoda.pl / ONZ, FAO.