W przyrodzie nic nie stoi w miejscu. Podobnie jest w przypadku Morza Bałtyckiego, które jedne obszary odsłania, a inne pochłania. Niestety, nasze wybrzeże należy do tych drugich, a najgorsze jest to, że nic z tym nie robimy.
Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli (NIK) jeszcze z 2014 roku, przynajmniej od 2009 roku zaniedbania z ochronie polskiej linii brzegowej miały poważną skalę. Instytucje państwa nie wiedziały, czy skutecznie zapobiegają degradacji wybrzeża i zmniejszaniu się plaż Bałtyku.
Tymczasem nasze morze pochłania każdego roku aż 50 hektarów lądu, co kosztuje nas nawet pół miliarda złotych. Według raportu, abrazji ulega cała linia brzegowa, a połowa jej w stopniu intensywnym. Są miejsca, gdzie ziemia cofa się nawet o metr na tle roku.
Najsłynniejszą ikoną niszczącej działalności Bałtyku jest niewątpliwie jedyna taka atrakcja turystyczna w Europie. Mowa o ruinach kościoła w Trzęsaczu. Budowla została wzniesiona w centrum wsi w piętnastym wieku, gdy od brzegów Bałtyku dzieliły ją aż 2 kilometry!
Aż trudno uwierzyć, że do dzisiaj ostała się jedynie południowa ściana gotyckiego kościoła. Całą resztę morze pochłonęło w ciągu ostatnich 500 lat, cegła po cegle. Pierwsze problemy zaczęły się pojawiać w siedemnastym wieku, gdy Bałtyk, na skutek częstych i silnych sztormów, zabierał ląd w piorunującym tempie.
W 1750 roku świątynię od przepaści dzieliło zaledwie 60 metrów. Wtedy po raz pierwszy próbowano ratować budynek. Niestety, z mizernym skutkiem. W 1874 roku, gdy do krawędzi klifu pozostał zaledwie metr, odbyła się ostatnia msza, po której kościół zamknięto, a jego wyposażenie przeniesiono.
W tamtych czasach nie było technologii, które mogłyby zatrzymać żywioł. W 1891 roku morze odsłoniło pierwsze fundamenty kościoła. Przełomowy okazał się 1900 rok, gdy Bałtyk zabrał pierwszą skarpę budynku. Wtedy było już pewne, że konstrukcja nie wytrzyma.
Rok później do morza runęła cała północna ściana kościoła. Z biegiem lat Bałtyk pochłaniał kolejne elementy budowli. Do 1994 roku z klifu obsunęła się znaczna część ściany południowej, której pozostały fragment można podziwiać z kładki prowadzącej na plażę.
Jak długo zdołamy zachować ten niezwykły zabytek? Nie wiadomo, ponieważ dopiero z czasem okazuje się, czy zastosowane nowoczesne metody ochrony klifu, w ogóle zdają rezultat. Założona w 2001 roku specjalna opaska, a także zniesione nowe fundamenty, póki co się sprawdzają.
Jednak Bałtyk na tym nie poprzestanie, nadal będzie wgryzać się w głąb lądu. Jeśli nie opracujemy drobiazgowego planu ochrony linii brzegowej, również w perspektywie czekających nas zmian klimatycznych i podnoszącego się poziomu światowych oceanów, to kurczenie się coraz chętniej odwiedzanych przez Polaków plaż, będzie naszym najmniejszym problemem.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NIK / Trzęsacz.pl