Władimir Putin, prezydent Rosji, podczas dorocznej konferencji prasowej stwierdził, po pytaniu jednego z dziennikarzy odnośnie jego stosunku do ostatnio niezwykle palącej kwestii zmian klimatycznych, że „nikt nie zna źródła globalnego ocieplenia”.
Następnie dodał, iż „wiemy, że w historii naszej planety były okresy ocieplenia i ochłodzenia, i może to zależeć od procesów zachodzących we Wszechświecie”. Poza bliżej nieokreślonymi siłami spoza Ziemi, prezydent Rosji wskazał też możliwą przyczynę w samym ruchu obrotowym Ziemi.
„Nawet niewielka zmiana kąta osi obrotu Ziemi lub jej orbity wokół Słońca, może pchnąć planetę w poważne zmiany klimatu” - dodał Putin, dołączając do Donalda Trumpa, prezydenta USA, który ma bardzo podobne wątpliwości odnośnie obarczania człowieka całą winą za globalne ocieplenie.
Obaj prezydenci, choć podważają opinie większości naukowców, to jednak zgadzają się, że zmiany klimatyczne mają miejsce, czemu zaprzeczyć nie można, zwłaszcza, że miniona zima w Rosji jest tego najlepszym dowodem.
Nigdy wcześniej w najmroźniejszym kraju świata temperatura w okresie zimowym nie była tak wysoka, a trzeba podkreślić, że pomiary meteorologiczne są prowadzone od 140 lat. Średnia ogólnokrajowa temperatura przez trzy zimowe miesiące była o 2,5 stopnia wyższa od dotychczas rekordowo wysokiej z zimy z przełomu 1960 i 1961 roku, kiedy wyniosła minus 2,8 stopnia.
Roman Vilfand, szef rosyjskiej służby hydro-meteorologicznej, stwierdził, że „długo tak ciepłej zimy już nie zobaczymy”. Zima rekordowo ciepło zapisała się też w Moskwie. Śniegu był tak mało, że trzeba go było wytwarzać sztucznie i przywozić na najróżniejsze imprezy pod gołym niebem.
Najstarsi Rosjanie nie pamiętają tak łagodnej zimy. Co więcej, cały 2019 rok okazał się w Rosji najcieplejszym przynajmniej od końca dziewiętnastego wieku. Dane klimatyczne wskazują jednoznacznie, że ocieplenie klimatu postępuje w Rosji 2,5 razy szybciej niż w innych państwach świata.
Źródło: TwojaPogoda.pl