Niemal 20 osób mogło zginąć u podnóży góry Salkantay, najwyższego szczytu pasma Cordillera Vilcabamba w Peru, zaledwie 17 kilometrów od słynnego inkaskiego Machu Picchu. Na stokach góry wysokiej na 6271 metrów n.p.m. doszło do rozpadu jednego z lodowców.
Po stokach góry do koryta rzeki Salkantay z zawrotną prędkością przeszło 500 kilometrów na godzinę stoczyło się 400 tysięcy metrów sześciennych lodu i skał. Przepływ rzeki uległ wówczas gwałtownego przyspieszeniu, co spowodowało zniszczenie wielu zabudowań w kilkunastu wioskach.
Mieszkańcy nie mieli czasu na ewakuację, niektórzy zostali porwani przez rwący nurt rzeki. Według najnowszych informacji peruwiańskich władz, ratownicy wciąż przeszukują lawinisko w poszukiwaniu zaginionych mieszkańców. Jest to bardzo trudne i niebezpieczne, ponieważ może dojść do kolejnych osuwisk.
Według inż. Oscara Vilca Gómeza, specjalisty w dziedzinie hydrologii i glacjologii, który został wysłany w teren z zespołem badawczym z Narodowego Instytutu Badań Lodowcowych Ministerstwa Środowiska Peru, do rozpadu lodowca doszło z powodu ocieplania się klimatu, które sieje spustoszenie w peruwiańskich Andach.
W ostatnich latach roztopiły się wszystkie lodowce znajdujące się poniżej wysokości 5500 metrów n.p.m. Jeśli wzrost średnich temperatur nie zostanie powstrzymany, to do podobnych kataklizmów może dochodzić coraz częściej, a wówczas życie tysięcy ludzi będzie zagrożone.
Lawina przypomina te, do których doszło w pakistańskim Gayari w 2012 roku oraz w Villa Santa Lucia w Chile w 2017 roku. Do największego kataklizmu naturalnego w Peru doszło w maju 1970 roku. Nastąpiło wówczas potężne trzęsienie ziemi, w wyniku którego doszło do osunięcia się dużej części północnego zbocza góry Huascarán.
Lawina lodu i kamieni o objętości aż 50 milionów metrów sześciennych w 5 minut zagrzebała okoliczne miasta. Zginęło 70 tysięcy osób, a 50 tysięcy zostało rannych. Po tragedii utworzono tam cmentarz narodowy.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Correo.