Ostatnio aura przypomina karuzelę, bo przynosi nam wszystko, co o tej porze roku jest normalne i anormalne. Mamy więc wahania ciśnienia, deszcz, burze, porywisty wiatr i ekstremalnie wysokie temperatury. Wtorek (18.02) będzie kolejnym dniem spędzonym na kolejce górskiej.
Z zachodu na wschód kraju przemieszcza się front atmosferyczny, a wraz z nich napływa chłodniejsze powietrze, miejscami o temperaturze nawet o 10 stopni niższej od tej mierzonej poprzedniej doby. To oznacza, że padać będzie nie tylko deszcz, ale też śnieg, a nawet grad i krupa śnieżna.
Rodzaj opadów może się zmieniać wielokrotnie, w zależności od pory dnia, temperatury i położenia geograficznego. Im wyżej się znajdujemy, tym większa szansa na śnieg, a im niżej, tym częściej będzie padać deszcz. Opady będą przelotne, ale chwilami intensywne.
Pomiędzy kolejnymi falami opadów niebo na chwilę będzie się przejaśniać, a nawet rozpogadzać. Błękit nieba szybko będzie się zachodzić szarymi chmurami, którym może towarzyszyć porywisty wiatr. Najmocniej wiać będzie w trakcie opadów i burz, nawet do 60-70 km/h, a lokalnie do 80 km/h.
Termometry w najcieplejszym momencie dnia pokażą najwyżej od 5-7 stopni na północy do 8-9 stopni na południu kraju. Ciśnienie po sporym spadku zacznie wreszcie rosnąć i będzie to wzrost powolny, co powinno ucieszyć meteopatów. Mimo to jednak warunki biometeorologiczne będą niekorzystne, więc możemy się skarżyć na ból głowy, senność i rozkojarzenie.
W kolejnych dniach na radykalną poprawę pogody nie mamy co liczyć, poza nielicznymi wyjątkami. Jeden z nich zdarzy się w czwartek (20.02), gdy na zachodzie i w centrum kraju niebo rozpogodzi się, a deszcz ustanie, zaś temperatura sięgnie 7 stopni.
Na przełomie tygodnia czeka na kolejne większe załamanie pogody, które przyniesie nam intensywne deszcze, porywisty wiatr i temperaturę, która na większym obszarze kraju sięgnie kilkunastu stopni powyżej zera. Będzie to wstęp do jeszcze bardziej wietrznego przyszłego tygodnia.
Źródło: TwojaPogoda.pl