Łagodne zimy są związane z silną cyrkulacją strefową, a więc również głębokimi atlantyckimi układami niżowymi, które odpowiadają za wichury. Tej zimy często wieje porywiście, jednak jeszcze nie mieliśmy do czynienia z wichurami z prawdziwego zdarzenia.
Było tylko kwestią czasu, kiedy się pojawią. Szalały one bowiem podczas niemal każdej zimy spośród tych najcieplejszych. Tak było w Europie w 1990 roku, powtórkę mieliśmy też w 2007 roku, kiedy nawiedził nas jeden z najpotężniejszych cyklonów od wielu lat.
Imię Cyryl pamiętamy do dziś, ponieważ nazwany tak niż spowodował bardzo poważne szkody. Połamał w lasach 1,5 miliona metrów sześciennych drzew, pozrywał setki dachów i uszkodził wiele linii energetycznych odcinając od prądu tysiące odbiorców.
Najsilniejszy poryw zanotowano m.in. na stokach Śnieżki w Sudetach, do 216 kilometrów na godzinę. Padło kilka rekordów. We Wrocławiu odnotowano jak dotychczas najsilniejszy poryw wiatru, do 137 km/h. Z kolei na wybrzeżu ciśnienie spadło do 965 hPa, najniższego poziomu w okresie powojennym.
Bilans okazał się ponury, bo zginęło 6 osób, a kolejnych 36 zostało rannych. W całej Europie ofiar było dużo więcej, w sumie prawie 50. Straty wyniosły 10 miliardów euro. W Niemczech, gdzie kataklizm był największy, wichura położyła 54 mln metrów sześciennych drzew.
Będzie powtórka?
Prognozy na nadchodzące dni są niepokojące. Znad Kanady w kierunku Morza Norweskiego będzie wędrować pogłębiający się układ niżowy, w którego centrum ciśnienie spadnie do 930 hPa. Dojdzie do dużego kontrastu (gradientu) ciśnienia między tym niżem a wyżami znad Morza Śródziemnego.
Dodatkowo przez kraje środkowo-zachodniej i środkowej Europy, na wysokości około 10 kilometrów, będzie przebiegać najbardziej dynamiczna część prądu strumieniowego, niewykluczone jest też utworzenie się niewielkiego tzw. niżu wtórnego. To spowoduje gwałtowne nasilenie się wiatru, który może powodować szkody na dużą skalę.
Ryzyko niszczących porywów wiatru obejmuje Wyspy Brytyjskie, północną Francję, kraje Beneluksu, Danię, Niemcy, Czechy i Polskę. Ostatnie prognozy wskazują na szczęście, że u nas wiać będzie słabiej niż na zachodzie, ale nadal będą to podmuchy stanowiące zagrożenie.
Niebezpiecznie zacznie się robić już w niedzielne (9.02) późne popołudnie w zachodnich regionach naszego kraju, gdy wiatr zacznie się nasilać, dotrą także opady deszczu. Najgorzej będzie jednak w nocy z niedzieli na poniedziałek (9/10.02) oraz przez cały poniedziałek (10.02).
Wtedy zachodni wiatr może na przeważającym obszarze Polski przekraczać 70 km/h. Jednak lokalnie porywy będą jeszcze gwałtowniejsze za sprawą spodziewanego frontu szkwałowego, któremu mogą towarzyszyć ulewy i burze przy temperaturze rzędu powyżej 10 stopni. W ich trakcie wiatr może przekraczać 90 km/h.
Musimy się więc liczyć z poważnymi utrudnieniami w ruchu drogowym, kolejowym i lotniczym, zwłaszcza w poniedziałek (10.02) w pierwszej połowie dnia, gdy zjawiska będą najbardziej intensywne. Wichura może łamać drzewa, zrywać dachy i uszkadzać sieć energetyczną.
Przebywanie pod drzewami, w pobliżu słupów i przewodów energetycznych oraz wszelkich nienależycie przymocowanych przedmiotów, które może porwać wiatr, może stanowić potencjalne zagrożenie dla ludzkiego zdrowia i życia.
Porywiście wiać będzie prawie przez całą pierwszą połowę przyszłego tygodnia. Sytuacja jest dynamiczna, dlatego będziemy ją śledzić na bieżąco i informować, aby zawczasu móc przygotować się na zagrożenie. Miejmy jednak nadzieję, że nie będzie ono aż tak poważne, jak wynika to z prognoz.
Źródło: TwojaPogoda.pl