Dopiero co termometry pokazywały kilkanaście stopni ciepła. To jednak jest już za nami. Najbliższe dni miną pod znakiem ochłodzenia, ale tęgich mrozów nie trzeba się obawiać. Niewielkie spadki temperatury poniżej zera mogą się zdarzać głównie nocami i o porankach.
To właśnie wtedy deszcz będzie miejscami przechodzić w śnieg. Jednak w pełni dnia prawie wszędzie będzie lekko na plusie, więc to, co spadnie, szybko się roztopi. Największe prawdopodobieństwo utworzenia się pokrywy śnieżnej obejmuje północno-wschodnie regiony kraju.
Całkiem możliwe, że na Warmii, Mazurach, Suwalszczyźnie i Podlasiu zabieli się już we wtorek (4.02). W połowie tygodnia śnieżnie zrobi się też na wyżynach południowej i południowo-wschodniej Polski. Na 1-2 cm śniegu można będzie liczyć m.in. na Wyżynie Śląskiej, Wyżynie Krakowsko-Częstochowskiej i Wyżynie Lubelskiej.
Jednak zdecydowanie więcej białego puchu poprószy na terenach górzystych Sudetów i Karpat. To świetna wiadomość dla feriowiczów, którzy czekają na prawdziwie zimowe widoki. Amatorzy białego szaleństwa nie mogą się doczekać naturalnego śniegu, ponieważ po tym sztucznym, produkowanym przez armatki, jeździ się mniej przyjemnie.
Jeśli prognozy się sprawdzą, za co trzymamy kciuki, może dopadać dodatkowe nawet 20-30 cm śniegu. Obecnie naturalnego śniegu na Podhalu leży zaledwie 10 cm, a na górskich szczytach do 100 cm. W popularnych kurortach sudeckich i beskidzkich naturalnego puchu nie ma już wcale.
Tam narciarze muszą się zadowolić sztucznym naśnieżaniem. Przy intensywnej pracy armatek w niektórych kompleksach narciarskich leży już około metra puchu. Ostatnie ocieplenie sprawiło, że śniegu ubywało błyskawicznie, jednak wraz z ochłodzeniem, warunki powinny się stopniowo poprawiać.
Źródło: TwojaPogoda.pl