Warszawscy kierowcy chyba zapomnieli, jak się jeździ po śniegu, bo jego pierwsze pojawienie się tej zimy spowodowało duże korki. Na stołeczne ulice wyjechało 170 pługopiaskarek, które miały za zadanie usunąć śnieg z 1,5 tysiąca kilometrów dróg. Dotychczas służby utrzymania zimowego wyjątkowo oszczędzały na braku zimy.
Śnieg zaczął prószyć w środę (29.01) o poranku, ale z każdą godziną jego natężenie zwiększało się aż miała miejsce prawdziwa zawieja śnieżna. Początkowo puch przy kontakcie, z wciąż ogrzaną, powierzchnią ziemi natychmiast roztapiał się, jednak wraz ze spadkiem temperatury w okolice zera, zaczął się utrzymywać, najpierw na trawnikach i drzewach, a następnie także na chodnikach.
Nie spadło go dużo, jednak zapisze się na kartach historii meteorologii, ponieważ jest to najpóźniejszy śnieg jaki kiedykolwiek wystąpił w okresie zimowym w polskiej stolicy, przynajmniej od połowy ubiegłego wieku. Poprzedni rekord należał do pierwszego śniegu, który spadł pod koniec grudnia.
Mimo, że z zachodu na wschód kraju wędruje śnieżny front atmosferyczny, to jednak opady przynosi tylko miejscami. Przykładowo we Wrocławiu pierwszy tej zimy śnieg nadal się nie pojawił. Dotychczasowy rekord z 21 stycznia 1983 roku został tym samym pobity już o 8 dni.
Jeśli nie spadnie jeszcze przez 3 dni, to po raz pierwszy w historii pomiarów zdarzy się przypadek, gdy w stolicy Dolnego Śląska pierwszy zimowy śnieg nie spadnie przez cały styczeń.
Źródło: TwojaPogoda.pl