2019 rok dobiega końca, pora więc na podsumowanie tego, co nas spotkało w pogodzie i jak to się dla nas skończyło. Burze i wichury zerwały tysiące dachów na budynkach, połamały i powaliły dziesiątki tysięcy drzew, pozbawiły prądu setki tysięcy odbiorców. Z powodu fal upałów tysiące osób przedwcześnie zmarło, a z powodu smogu nawet kilkadziesiąt tysięcy.
Szkody materialne wszystkich ekstremalnych zjawisk atmosferycznych, które dotknęły Polaków w mijającym roku, sięgały kilku miliardów złotych. Najbardziej kosztowna okazała się susza, która w głównej mierze uderzyła po kieszeni rolników, ale również pośrednio, poprzez wzrost cen żywności, także przeciętnego Kowalskiego.
Rekordowo ciepły rok
Za sprawą ekstremalnie ciepłego lutego, czerwca, listopada i grudnia, cały rok 2019 zapisze się jako najcieplejszy od kiedy prowadzi się na ziemiach polskich pomiary instrumentalne, a więc od końca osiemnastego wieku. Średnia obszarowa temperatura powietrza sięgnie niemal 2 stopni i będzie o około pół stopnia wyższa od poprzednio rekordowej z 2018 roku. Ocieplenie klimatu przyspiesza, bo rekordowo ciepło jest rok po roku.
Podtopienia i powódź
W maju wyjątkowo ulewne deszcze doprowadziły na południu Polski do wylania rzek i powodzi. Pod wodą znalazły się setki domów, kilometry dróg i hektary pól uprawnych. Najtrudniejsza sytuacja miała miejsce w województwie śląskim, małopolskim i podkarpackim.
W Krakowie pod wodą znalazło się większość ścieżek prowadzących przez nadwiślane bulwary. Rwący nurt przenosił nie tylko fragmenty drzew, ale też tony śmieci, które przeraziły turystów z całego świata. Nieczystości osadziły się przy restauracjach na wodzie. Widok był bardzo nieprzyjemny.
Zdjęcia z fali wezbraniowej pod Wawelem w Krakowie >>>
Fala wezbraniowa przepłynęła przez Kraków, a następnie Sandomierz i dotarła do Warszawy. Policjanci i strażnicy miejscy patrolowali brzegi Wisły i pouczali spacerowiczów, jeśli za bardzo zbliżali się do rzeki, której nurt był rwący. W związku z podnoszącym się poziomem rzeki wstrzymano rejsy promów Warszawskich Linii Turystycznych.
Problemy pojawiły się też na budowie południowej obwodnicy Warszawy w ciągu drogi ekspresowej S2. Wykonawca zabezpieczył materiały budowlane, aby nie porwała ich wzbierająca rzeka. Fala spowodowała, choć na szczęście nieduże, opóźnienia w budowie drogi.
Zdjęcia z podtopień na południu Polski >>>
Ten rok był wyjątkowy m.in. dla Wisły. Po raz pierwszy zdarzyło się, że w przeciągu zaledwie kilku tygodni jej poziom najpierw osiągnął stan powodziowy, aby błyskawicznie opaść do niemal całkowitego wyschnięcia. Jeszcze pod koniec maja wodowskaz w centrum Warszawy wskazał maksymalny poziom 579 cm.
Susza i niedobór wody
Zaledwie 8 tygodni później lustro wody w królowej polskich rzek opadło do zaledwie 42 cm. Było więc niższe od tego sprzed 2 miesięcy aż o ponad 5 metrów. 27 września poziom opadł do zaledwie 34 cm, a więc do historycznego rekordu z 2015 roku brakowało już tylko 1 cm!
Zdjęcia wysychającej Wisły w Warszawie >>>
Na poniższych zdjęciach porównawczych (aby porównać zdjęcia suwak należy przesuwać w lewo i prawo) wykonanych w odstępie ledwie kilku tygodni, widoczna jest olbrzymia różnica w poziomie wody, sięgającym nawet 5 metrów, na wysokości studni miejskiej Gruba Kaśka, między Mostem Siekierkowskim a Mostem Łazienkowskim.
Najniższy poziom Wisła miała przy bulwarze prof. Zbigniewa Religi na Wybrzeżu Gdyńskim. Znajduje się tam naturalna łacha gruntów trudno rozmywalnych tzw. Rafa Żoliborska. Zamiast rwącego nurtu pozostały jedynie niewielkie, płytkie na najwyżej 5 cm strumyczki.
Wędkarze i kajakarze zapuszczali się na środek rzeki, co przy jej normalnym stanie byłoby niemożliwe. Z brzegu na Pelcowiźnie można było przejść suchą stopą niemal na środek koryta rzecznego. Było to jednak niebezpieczne z powodu nierównego i kamienistego dna.
Susza dotknęła ponad 2 tysiące gmin w Polsce, co stanowi ponad 90 procent wszystkich gmin. Najgorzej było w środkowej i zachodniej części kraju, a zwłaszcza na obszarze Pojezierza Lubuskiego, Pojezierza Wielkopolskiego i Niziny Wielkopolskiej.
Niektóre mniejsze cieki wodne wyschły całkowicie. Pojawiły się też problemy z dostępem do wody pitnej poprzez studnie głębinowe. Do najpoważniejszego incydentu doszło w Skierniewicach na Ziemi Łódzkiej, gdzie z powodu silnej suszy zabrakło wody. Przez kilka dni mieszkańcy byli odcięci od jej dostaw.
Trąba powietrzna
W międzyczasie doszło do kolejnego wyjątkowego wydarzenia atmosferycznego. Była nim trąba powietrzna, która 21 maja przetoczyła się na Lubelszczyzną. Mieszkańcy od okolic Wrotkowa, południowej dzielnicy Lublina, aż po Cyganówkę w gminie Wojciechów, stanęli oko w oko z niezwykle rzadkim typem trąby powietrznej, a mianowicie tornadem klinowym.
Nigdy wcześniej nie potwierdzono jego wystąpienia na terytorium Polski, co więcej, pierwszy raz udało się ten fenomen sfilmować. Na szczęście tornado szalało głównie nad obszarami słabo zaludnionymi, w przeciwnym razie szkody mogłyby być dużo poważniejsze.
Mimo to uszkodzonych zostało aż 120 budynków, w tym ponad 40 mieszkalnych. Ranna została 1 osoba. Na drodze tornada znalazła się też remiza OSP w Stasinie, która nie ucierpiała, dlatego strażacy od razu przystąpili do akcji.
Wszystko o tornadzie na Lubelszczyźnie >>>
Najbardziej szokująca jest jednak szerokość ścieżki, która wskazuje na wyjątkowo dużą średnicę tornada. W Stasinie tornado miało co najmniej 350 metrów! Wiatr mógł osiągać pogranicze kategorii F1 i F2, a więc co najmniej 150 kilometrów na godzinę, choć niektóre szkody wskazują, że miejscami porywy mogły dochodzić w okolice 200 km/h, a to już bardzo poważna sytuacja.
Rekordowo ciepłe lato
Kolejnym wydarzeniem roku było to, czego doświadczyliśmy latem. Gdy ubiegłoroczne lato okazało się najcieplejszym, od kiedy tylko na ziemiach polskich prowadzi się skrupulatne pomiary meteorologiczne, a więc od drugiej połowy osiemnastego wieku, nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że przyszłoroczne będzie jeszcze gorętsze.
Stała się rzecz wręcz niesłychana. Padł kolejny rekord, rok po roku. Tego nie spodziewali się nawet klimatolodzy, i to w najczarniejszych snach. Średnia temperatura przekraczająca normę o 2,5 stopnia (norma z lat 1981-2010) i o ponad 3 stopnie (norma z lat 1971-2000), robi wrażenie.
Żeby taki wynik mógł być osiągnięty, przynajmniej jeden z letnich miesięcy musiał się zapisać rekordowo ciepło. I tak właśnie się stało w czerwcu, który okazał się najcieplejszym w całej serii pomiarowej, ze średnią ogólnokrajową temperaturą przekraczającą 5 stopni powyżej normy.
Tym samym pobity został dotychczasowy, bardzo stary, rekord dla czerwca z 1811 roku. Wtedy norma temperaturowa przekroczona została o 4 stopnie. Tegoroczny czerwiec był dużo cieplejszy od zwyczajnego lipca, który jest zwykle najcieplejszym miesiącem w roku.
Wisienką na torcie w rekordowo ciepłym czerwcu okazał się afrykański upał. Pierwsze jego uderzenie mieliśmy już 26 czerwca, a więc wyjątkowo wcześnie. Na stacji telemetrycznej IMGW w miejscowości Radzyń w woj. lubuskim (poniżej zdjęcie stacji meteo) zmierzono co najmniej 38,2 stopnia. To najwyższa temperatura nie tylko w całej Polsce, ale też w każdym czerwcu po 1951 roku.
Nowe rekordy czerwcowej temperatury zmierzono w większości miast wojewódzkich, a w Kielcach i Zielonej Górze nawet te absolutne na tle historii pomiarów. W ostatnim dniu czerwca na Kasprowym Wierchu w Tatrach temperatura sięgnęła 22,6 stopnia. Pobiła tym samym dotychczasowy rekord dla czerwca, który odnotowano w 2013 roku i wynosił 21,5 stopnia.
1 lipca było jeszcze goręcej. Tym razem odnotowano aż 23,4 stopnia. Padł już nie tylko nowy rekord ciepła dla lipca, ale też dla całej serii pomiarowej, która prowadzona jest na szczycie Kasprowego od 1938 roku. 2019 rok zapisze się wśród najcieplejszych na tle historii, zaledwie rok po rekordowo ciepłym roku, jakiego nie było u nas przynajmniej od 238 lat.
Źródło: TwojaPogoda.pl