Polacy, którzy postanowili spędzić Święta z dala od mrozu i śniegu na Wyspach Kanaryjskich i Maderze, przecierali oczy ze zdziwienia, gdy zamiast letnich krajobrazów zastali zimowe, przed którymi uciekali tysiące kilometrów.
Cyklon Elsa i następujący po nim Fabian przyniosły w zachodniej części Europy oraz na atlantyckich wyspach, słynących z bardzo ciepłego klimatu, nietypowe zjawiska. Na wyżej położonych obszarach Kanarów i Madery spadł śnieg, miejscami w całkiem sporych ilościach.
Turyści mieli zaplanowane wycieczki po wulkanach, ale musieli z nich zrezygnować, bo nie zabrali ze sobą zimowej odzieży. Służby pogodowe ostrzegały przed niecodziennym śniegiem, ale zarówno mieszkańcy, jak i turyści, zbagatelizowali je, sądząc, że to jakaś pomyłka. Nic bardziej mylnego.
O wiele bardziej niebezpiecznie było jednak w kontynentalnej części zachodniej Europy, gdzie cyklony Elsa i Fabian przyniosły ulewy, powodzie, osunięcia ziemi i wichury. Zginęło 6 osób, w tym 3 w Hiszpanii i 3 w Portugalii.
Najtrudniejsza sytuacja panowała w Hiszpanii. Huraganowy wiatr osiągający nawet 177 km/h zrywał dachy, łamał drzewa i uszkadzał sieć energetyczną. W miejscowości Grazalema w ciągu zaledwie doby spadło aż 290 mm deszczu, czyli tyle, ile na nasze miejscowości spada przez pół roku.
Podobnie było w okolicach Reinosy w Kantabrii, gdzie wylała rzeka Hijar. Mieszkańcy przeżyli powódź stulecia, za sprawą której pod wodą znalazły się niemal wszystkie zabudowania. Co najmniej 20 osób zostało uwięzionych w swoich domach.
Konieczna okazała się interwencja strażaków, którzy za pomocą łodzi i śmigłowców ewakuowali powodzian. Zalane są zarówno domy, jak i budynki użyteczności publicznej i zakłady pracy. Straty materialne są olbrzymie. Powódź błyskawiczna dała się we znaki także w Nervie, gdzie miejscami poziom rwącej rzeki przepływającej przez główne ulice miasta sięgał wysokości 1,5 metra.
W Hiszpanii i sąsiedniej Portugalii wiele dróg nadal jest nieprzejezdnych z powodu zalania lub uszkodzenia. W Portugalii najgorzej jest w dystrykcie Coimbra, gdzie wylała rzeka Mondego. Doszło tam do przerwania wałów i zalania terenów na wysokość 2 metrów. Ewakuowano pół tysiąca mieszkańców.
Na południu Francji potężny sztorm i huraganowy wiatr spowodowały zalanie wielu nadmorskich ulic i zabudowań, są też powalone drzewa. 15 tysięcy odbiorców zostało pozbawionych prądu.
Kolejny głęboki niż spowodował chaos komunikacyjny na Wyspach Brytyjskich. Służby pogodowe wydały ostrzeżenia przed ulewnymi deszczami i podtopieniami. Chociaż prognozy wskazywały na burze, to jednak nikt nie spodziewał się, że przyniosą one również trąby powietrzne.
Tymczasem szary lej sięgnął ziemi w rejonie miejscowości Chertsey na zachodnim przedmieściu Londynu. Tornado uszkodziło 26 domów, a także 4 garaże i 13 samochodów. Porywało z przydomowych ogródków trampoliny i zabawki dziecięce, łamało drzewa i zrywało linie energetyczne. Szczęśliwie nikt nie został ranny.
Żywioł trwał krótko, zaledwie pół minuty. Mieszkańcy usłyszeli tylko przerażający ryk, charakterystyczny dla przechodzącej trąby powietrznej. Po chwili wszystko z ziemi uniesione zostały do góry i rozniesione po okolicy. Siła wiatru była tak duża, ze z wielu budynków powypadały okna.
Źródło: TwojaPogoda.pl / TVE / BBC.