FacebookTwitterYouTubeIstagramRSS

Podczas erupcji Krakatau powstało tsunami wysokie na ponad 100 metrów. Zginęło pół tysiąca osób

Przerażające wyniki badań opublikowali właśnie naukowcy, którzy twierdzą, że tsunami, które powstało podczas potężnej erupcji wulkanu Krakatau, miało ponad 100 metrów wysokości i gdyby nie przypadek, mogłoby się skończyć jeszcze tragiczniej.

Fot. Max Pixel.
Fot. Max Pixel.

23 grudnia ubiegłego roku wulkan Krakatau (właśc. Anak Krakatau) wybuchł z największą intensywnością od długiego czasu. Rejon nawiedził wstrząs, który na wybrzeżach Jawy i Sumatry w Indonezji był niemal niewyczuwalny. Jednak odnotowały go bardzo czułe instrumenty pomiarowe. To był alarm, że dzieje się coś niedobrego.

Wcześniej wulkan wielokrotnie drżał wyrzucają wciąż to nowe ilości popiołów i gazów. Nikt nie przypuszczał, że kolejny wstrząs to skutek osunięcia się ścian wulkanicznych do wód Cieśniny Sundajskiej, co wywołało olbrzymie tsunami.

Zabójcze fale dotarły w ciągu niespełna 25 minut po erupcji wulkanicznej do wybrzeży, zmiatając z powierzchni ziemi setki miejscowości. Zginęło niemal pół tysiąca osób, ponad 14 tysięcy zostało rannych, a w ruinie było ponad tysiąc budynków, pozostawiając bez dachu nad głową kilkadziesiąt tysięcy ludzi.

Pomiary wykonane na wybrzeżach wykazały, że tsunami miało tam od 5 do 15 metrów wysokości. Jednak trwające przez rok badania ścian wulkanu odsłoniły znacznie poważniejszy rozmiar kataklizmu. Okazuje się, że w trakcie osunięcia się 228-metrowego stożka wulkanicznego do morza, powstało tsunami wysokie na 100-150 metrów i szerokie na 1,5-2 kilometry.

Naukowcy z Londyńskiego Uniwersytetu Brunela i Uniwersytetu Tokijskiego wykazali, że wraz z przemieszczaniem się, rozmiary tsunami zmniejszały się. To zasługa grawitacji, która ciągnęła masy wody w dół oraz tarcia powstającego między tsunami a dnem oceanu. Mimo to po dotarciu do sąsiedniej, bezludnej wysepki, tsunami nadal miało około 80 metrów wysokości.

Całe szczęście w promieniu 5 kilometrów do wulkanu nikt nie mieszkał. W przeciwnym razie osady ludzkie zostałyby dosłownie zmyte do morza przez falę wysoką na 50-70 metrów, czyli przeszło 2-krotnie wyższą od 10-piętrowego wieżowca.

Zanim fala dotarła do obszarów zaludnionych, miała najwyżej kilka, kilkanaście metrów. To oszczędziło życie bardzo wielu ludziom. O tym, co mogłoby się stać, gdyby tsunami nie wytraciło na skali aż tak szybko, świadczy zdarzenie, do którego doszło w 1883 roku. Jak wiemy, miała wówczas największa spisana erupcja Krakatau.

Na porównawczym zdjęciu satelitarnym (po prawej) widoczne są zapadnięte do morza ściany wulkanu Krakatau. Fot. JAXA.

Wybuch popiołów i lawy wytworzył najgłośniejszy dźwięk jaki kiedykolwiek usłyszano na naszej planecie. Tsunami wysokie na 42 metry zmyło gęsto zaludnione wyspy, gdzie zginęło 36 tysięcy osób, a trzeba podkreślić, że obszary nabrzeżne były wtedy zamieszkane dużo słabiej niż obecnie.

Naukowcy, aby określić rozmiary tsunami, skorzystali z symulacji komputerowej, do której wprowadzono rzeczywiste dane zebrane z boi pomiarowych rozsianych u wybrzeży Indonezji. System, który miał ostrzegać mieszkańców przed tsunami, pomógł ujawnić prawdziwą skalę tego żywiołu.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Londyński Uniwersytet Brunela.

prognoza polsat news