W piątek (22.11) na wschodnie regiony naszego kraju zaczęło napływać mroźne powietrze polarno-kontynentalne znad Rosji. Za jego sprawą temperatura, pierwszy raz od blisko 3 tygodni, spadła poniżej zera. Powiew zimy przynosi potężny wyż, który znajduje się nad rejonem Moskwy.
W jego centrum ciśnienie wzrosło aż do 1052 hPa, a więc jest skrajnie wysokie. Gdyby ten wyż utrzymał się, w dodatku zbliżył się do Polski, mielibyśmy syberyjskie mrozy, dokładnie takie, jakich doświadczają teraz mieszkańcy wschodnich rubieży Europy.
Tam o poranku temperatura spadła do minus 30 stopni, a jeszcze w czwartkowe (21.11) popołudnie, w najcieplejszym momencie dnia, nie była w stanie przekroczyć minus 20 stopni. Na szczęście wyż słabnie i odsuwa się na wschód, a to oznacza, że mróz nie zaleje całego naszego kraju.
Przed nim bronią nas liczne układy niskiego ciśnienia, których fronty przynoszą pełne zachmurzenie, choć miejscami z przejaśnieniami i rozpogodzeniami, a także opady słabego deszczu lub mżawki. Nad większą część regionów Polski napływa nietypowo ciepłe powietrze znad Bałkanów, a nawet północnej Afryki.
Dzięki niemu nad ranem w zachodnich województwach nie było mniej niż 9 stopni, a więc o całe 10 stopni cieplej niż na krańcach wschodnich. W dodatku w ciągu dnia na zachodzie i południu ociepli się nawet do około 15 stopni, więc będzie o 15 stopni cieplej niż na północnym wschodzie, gdzie odnotujemy około zera.
Nie tylko temperatura popada między przeciwległymi krańcami naszego kraju w duże skrajności. Podobnie jest też z ciśnieniem, które na zachodzie wynosi 1012 hPa, podczas, gdy na wschodzie nawet 1027 hPa. Z powodu tej różnicy wieje porywisty wiatr do 50 km/h, który obniża temperaturę odczuwalną.
Szczególnie dokuczliwy jest na wschodzie, gdzie przy temperaturze na poziomie zera odczuwalnie jest nawet minus 8 stopni. Bez ciepłego, zimowego odzienia, się nie obejdzie. Wiatr ze wschodu jest nie tylko zimny, ale też suchy, więc nieprzyjemnie szczypie nam policzki.
Do końca tygodnia te pogodowe podziały utrzymają się, dlatego spodziewajmy się, że aura nie będzie sprawiedliwa. W sobotę (23.11) o poranku w całej wschodniej połowie kraju pojawią się przymrozki, na ogół nieduże, jedynie na krańcu północno-wschodnim większe, do minus 5 stopni.
W ciągu dnia na zachodzie, południu i w centrum pojawią się przejaśnienia, a także większe rozpogodzenia. Temperatura przekroczy 10 stopni, chodząc niemal do 15 stopni, ale będzie porywiście wiać, więc odczuwalnie powinno być chłodniej.
Na wschodzie utrzyma się przeważające zachmurzenie z bardzo niewielkimi opadami deszczu lub mżawki, które mogą marznąć i powodować oblodzenie dróg i chodników. Temperatura, szczególnie na północnym wschodzie, może nie przekraczać zera. Na Suwalszczyźnie będziemy mieć całodobowy mróz. Przy silnym wietrze będzie przeszywająco zimno.
W niedzielę (24.11) resztki ciepłego powietrza będą jeszcze zalegać na południu i tylko tam termometry pokażą powyżej 10 stopni. Jednak na większym obszarze będzie dużo chłodniej, na północnym wschodzie około zera. Zachmurzenie będzie zróżnicowane, możliwe są przelotne opady, głównie deszczu.
Od początku przyszłego tygodnia zimne powietrze zacznie się szybko wycofywać tam, skąd przyszło. Ocieplenie miejscami na wschodzie może przynieść deszcz ze śniegiem i śnieg, ale w bardzo niewielkich ilościach.
Do połowy tygodnia ujemnych temperatur nie będzie już ani w pełni dnia, ani też w nocy. Wróci cieplejsze powietrze, za sprawą którego popołudniami będziemy obserwować na zaokiennych termometrach przeważnie między 5 a 10 stopni.
Kolejny powiew zimy, tym razem ogólnokrajowy, czeka nas najprawdopodobniej w pierwszych dniach grudnia, jednak o tym szczegółowo opowiemy w sobotniej prognozie 16-dniowej, która sięgać będzie końca pierwszego tygodnia grudnia.
Źródło: TwojaPogoda.pl