W środę (13.11) nad Polską zima ściera się z latem. Nad zachodnią połowę kraju napływa zimne powietrze nad wschodniej Kanady, za sprawą którego przy pochmurnym niebie i w strugach ulewnego deszczu, temperatura nie jest w stanie przekroczyć 3-5 stopni.
Deszcz jest wyjątkowo dokuczliwy, ponieważ z krótkimi przerwami występuje już od doby. W pasie od Śląska przez Wielkopolskę po Kujawy i Pomorze Gdańskiej dotychczas spadło go już przeważnie od 10 do 20 mm, a miejscami jeszcze więcej.
Najzimniej jest na terenach górzystych i okołogórskich. Wiedzą coś o tym mieszkańcy i turyści w Jeleniej Górze, Karpaczu i Szklarskiej Porębie, gdzie sypie śnieg, chwilami gęsto. Krajobrazy pierwszy raz w tym sezonie zabieliły się.
Na szczycie Śnieżki w Karkonoszach, gdzie leży już około 25 cm świeżego puchu, wyziębiło się do minus 5 stopni, a zimową scenerię potęgują zawieje śnieżne, znacznie ograniczające widoczność. Wielu turystów, chcących wejść na szczyt, rozmyśliło się dowiadując się o skrajnej aurze.
Kompletnie inny typ pogody mamy w całej wschodniej połowie kraju. Tam napływa bardzo ciepłe powietrze podzwrotnikowe aż znad północnej Afryki. Dzięki temu termometry pokazują powyżej 10 stopni, przeważnie od 11 do 13 stopni. Są jednak miejsca znacznie cieplejsze.
Tam, gdzie wciąż wieje halny, który osusza i ogrzewa powietrze, a przy tym rozwiewa chmury, temperatura utrzymuje się na poziomie zwykle w listopadzie niespotykanym. W Małopolsce i na Podkarpaciu jest powyżej 15 stopni.
Epicentrum tego afrykańskiego ciepła są Bieszczady, gdzie termometry wskazują aż 20 stopni w cieniu, przy bezchmurnym niebie. Jakby tego było mało, to jeszcze przez całą noc z wtorku na środę (12/13.11) temperatura nie chciała tam spaść poniżej 18-19 stopni. Takie wartości są w połowie listopada bardzo rzadkie w pełni dnia, a co dopiero w środku nocy.
Obfite deszcze, które wystąpiły w południowej Małopolsce, zwłaszcza na terenach górzystych Karpat, spowodowały nagłe wezbrania potoków, strumyków i rzek, miejscami powyżej stanów ostrzegawczych i alarmowych. Możliwe są więc lokalne podtopienia. Sumy opadów w Tatrach za ostatnie dwie doby sięgają niemal 100 mm!
W czwartek (14.11) kontrast termiczny utrzyma się. W dalszych dniach ciepło ze wschodu rozleje się po całej Polsce. To oznacza, że końcówka tygodnia zapowiada się pod znakiem babiego lata, z temperaturami przekraczającymi 15 stopni, a miejscami dochodzącymi ponownie do 20 stopni.
Źródło: TwojaPogoda.pl