Wszyscy, którzy uważają, że ocieplenie klimatu zabierze nam mroźne i śnieżne zimy, są w błędzie. Nawet najczarniejsze prognozy naukowców mówią, że o białej porze roku jeszcze długo nie zapomnimy, mimo, że coraz częściej będzie ona łagodna i mało śnieżna.
O tym jakie będą przyszłe okresy zimowe w Polsce, wyjaśnia raport opublikowany przez ekspertów ONZ-owskiego Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatycznych (IPCC). Modelowanie przyszłości klimatu jest w nim opracowane na podstawie kilku różnych scenariuszy, od najmniej niepokojącego aż po najczarniejszy.
Jednak nawet najbardziej dramatyczna prognoza, zakładająca, że ociepli się nawet o prawie 5 stopni, nie wymazuje całkowicie zim z naszego kraju. Jak więc będą wyglądać sezony zimowe w naszym kraju w przyszłości?
Według scenariusza RCP4.5, który zakłada wzrost średniej temperatury globalnej od 1,4 do 3,1 stopnia w latach 2081-2100 w porównaniu z bazowymi latami 1986-2005, zimą średnia temperatura w środkowej Europie wzrośnie maksymalnie o 2,5 stopnia do 2035 roku, o 3,6 stopnia do 2065 roku i o 5,1 stopnia do 2100 roku.
Co to oznacza? W ciągu najbliższych 20 lat miesięcy zimowych, takich jak kilka minionych zim, które przyniosły średnią miesięczną temperaturę na poziomie nawet 2-3 stopni powyżej normy, będzie coraz to więcej, aż do 2035 roku będą one już standardem.
Jakie były grudnie, stycznie i lute po 2013 roku? Jak pamiętamy były ciepłe, z różnych regionów kraju napływały wieści o kwitnieniu krokusów, stokrotek, kaczyńców błotnych, brzozy, gruszy i forsycji. Pojawiły się też muchy, komary, pająki, ślimaki i dżdżownice. Nie obeszło się jednak bez kilku dni z niedużą pokrywą śnieżną, a także większymi przymrozkami.
Do 2065 roku średnie temperatury miesięczne zimą będą o połowę wyższe, aż do końca stulecia anomalia temperatury przekroczy 5 stopni. Tak ciepło ostatnio było w styczniu 2007 roku, który przy okazji okazał się najcieplejszym styczniem w dziejach polskiej meteorologii, czyli co najmniej na tle ostatnich 237 lat.
Przez większość dni w tym miesiącu temperatura maksymalna nie była niższa aniżeli 5 stopni, w najcieplejszych dniach kilkukrotnie przekraczając 10 stopni ciepła. Mniej niż połowa nocy i ranków przyniosło mróz, który przeważnie nie był większy niż minus 1-2 stopnie. Śnieg sypał przez 2-5 dni, a pokrywa śnieżna utrzymała się raptem 1-2 dni i była bardzo mała.
Z kolei najcieplejsza zima w historii, czyli ta z przełomu 1989 i 1990 roku, a także tylko nieznacznie od niej chłodniejsza zima z 2006 na 2007 rok, przyniosły średnią ogólnokrajową anomalię temperatury na poziomie 3,5 stopnia.
Jednak jeśli do końca tego stulecia wszystkie trzy zimowe miesiące będą wyglądać tak, jak styczeń 2007 roku, czy najcieplejsze dotąd zimy, to nie ma żadnych obaw, że nasze dzieci i wnukowie zapomną co to znaczy zima. Oczywiście będzie ona dużo cieplejsza niż obecnie, niemal tak łagodna, jak przedwiośnie, jednak mimo to nadal będzie się pojawiać śnieg i mróz, przynajmniej na kilka dni.
Zimy będą trochę chłodniejsze niż obecnie w Rzymie, gdzie średnia stycznia jest o 2,5 stopnia wyższa od tej prognozowanej dla Polski na koniec stulecia. Wiemy, jak paraliżującym zjawiskiem bywa śnieg we włoskiej stolicy. U nas pojawiać się będzie częściej, więc odzwyczaimy się od niego w mniejszej skali.
W dodatku ten sam scenariusz klimatyczny zakłada, że nie tylko ociepli się, lecz również będzie bardziej wilgotno. Zima, które teraz jest najbardziej suchym okresem w roku, będzie przynosić nawet o 10-20 procent większe sumy opadów niż obecnie. To może oznaczać, że chłodniejsze zimy, przynajmniej początkowo, będą bardziej śnieżne niż teraz.
Ocieplenie klimatu nie oznacza, że każda kolejna zima będzie cieplejsza od poprzedniej, ponieważ w takim tempie w ciągu kilkudziesięciu lat mielibyśmy w Polsce tropiki. Ocieplenie będzie postępować systematycznie, jednak nadal będą się pojawiać zimne, a nawet bardzo zimne okresy zimowe.
Nawet najcieplejsze scenariusze klimatyczne uwzględniają tak srogie miesiące zimowe, jak marzec 2013 roku, nawet po 2050 roku. Oczywiście będą się one zdarzać co 10-15 lat i z biegiem czasu prawdopodobieństwo ich wystąpienia będzie się zmniejszać.
Jednak krótkotrwałej anomalii, zarówno rekordowo ciepłej, jak i rekordowo zimnej, nie można wykluczyć do końca tego stulecia. Za równo 100 lat, w roku 2119, o ile oczywiście globalne ocieplenie nie będzie postępować szybciej niż najgorszy koszmar, za oknami nadal może być biało i choć będzie to odbierane jako anomalia, to jednak zima nie powinna o nas zapomnieć.
Źródło: TwojaPogoda.pl