Wkroczyliśmy w zaawansowaną jesień, której te najmniej przyjemne oblicze możemy w poniedziałek (4.11) poczuć na własnej skórze. Głęboki niż znad Dolnego Śląska przemieścił się nad Wielkopolskę i zmierza nad Zatokę Gdańską. Towarzyszy mu spadek ciśnienia do zaledwie 987 hPa.
Tak niskich wskazań barometrów nie mieliśmy od połowy stycznia, a więc aż od 11 miesięcy. Okres stabilnego ciśnienia, który obejmuje ciepłe miesiące w roku, definitywnie dobiegł końca. Jesienią, zimą i wczesną wiosną ciśnienie ulega kolosalnym wahaniom, czasem z dnia na dzień nawet o 20-30 hPa.
Tym razem spadek nie jest tak gwałtowny, jednak trwa on od 5 dni, w trakcie których ciśnienie obniżyło się w sumie aż o 43 hPa. Obecnie ciśnienie waha się, do czasu przejścia niżu spada, zaś po jego odsunięciu się wzrasta.
Jeśli doliczymy do tego niskie chmury warstwowe, które szczelnie przysłaniają niebo i słońce, występujące w wielu regionach kraju deszcze, a także silniejszy wiatr, to otrzymujemy mieszankę, która niekorzystnie wpływa na nasze samopoczucie.
Najgorzej czują się meteopaci, czyli osoby wrażliwe na zmiany pogody. Mogą one odczuwać różnorodne bóle, zarówno głowy jak i kości, ale także senność, rozdrażnienie, rozkojarzenie i znużenie. Szczególną ostrożność powinni zachować kierowcy, ponieważ w taką pogodę łatwo przysnąć za kierownicą, a wówczas o tragedię nie trudno.
Można się ratować kawą albo spacerem na świeżym powietrzu, jednak dopóki ciśnienie nie wzrośnie, objawy mogą powracać. Kiedy warunki biometeorologiczne zaczną się poprawiać? Niestety, nie prędko. Mimo, że ciśnienie w ciągu doby wzrośnie o 5-10 hPa, to jednak utrzyma się większe zachmurzenie, opady i silny wiatr.
Póki co nie widać w prognozach jakiejś zdecydowanej poprawy pogody z błękitem nieba na większym obszarze kraju. Musimy się tym samym przestawić na nowe warunki pogodowe, które z każdym dniem będą coraz mniej przyjemne, bo będzie coraz chłodniej, a promieni słonecznych coraz mniej.
Źródło: TwojaPogoda.pl