Typowa chmura burzowa zazwyczaj ma średnicę od kilku do kilkudziesięciu kilometrów. Zaczyna być niebezpieczna, gdy pojawia się na horyzoncie i zbliża się w naszym kierunku. Podczas jej przechodzenia lepiej nie opuszczać murowanego budynku.
Meteorolodzy zawsze powtarzali, że bezpiecznie nie jest wcale wówczas, gdy niebo po burzy się przejaśni, lecz dopiero co najmniej 30 minut po ostatnim usłyszanym grzmocie. Wzięło się to stąd, że pioruny nie są idealnie proste i często mogą się wyginać lub sięgać poziomo nawet na odległość kilkudziesięciu kilometrów od brzegu chmury burzowej.
Wiemy o tym z powodu porażeń ludzi, gdy chmura burzowa, która wygenerowała piorun, znajdowała się nawet 50 kilometrów od osoby porażonej. Grom z jasnego nieba może nas tym samym dopaść nawet tam, gdzie tego się najmniej spodziewamy, przy czystym niebie.
Jednak bywają też dużo potężniejsze burze, których zasięg bywa olbrzymi. Są to tzw. mezoskalowe układy konwekcyjne (MCS), które zrzeszają dziesiątki chmur burzowych, i potrafią rozciągać się na obszarze o średnicy setek kilometrów. Właśnie w trakcie nich powstają najpotężniejsze błyskawice znane współczesnej nauce.
Typowy piorun doziemny, który łączy chmurę z powierzchnią ziemi, może mieć od 6 do 10 kilometrów. Te najdłuższe pionowe błyskawice nie przekraczają długości 20 kilometrów. Poziome błyskawice są zwykle znacznie dłuższe. Właśnie taki piorun udało się zarejestrować w nocy z 22 na 23 października 2017 roku nad amerykańskimi Wielkimi Równinami.
Podczas przechodzenia linii szkwałowej pojawiła się błyskawica o długości 500 kilometrów! Początkowo naukowcy poinformowali, że jej źródłem była chmura burzowa znajdująca się nad południowo-wschodnią częścią stanu Kansas, a piorun sięgnął granicy stanów Oklahoma i Missouri.
Jednak późniejsza analiza danych z systemu Geostationary Lightning Mapper (GLM), w który wyposażone są satelity GOES-16 i GOES-17, na co dzień monitorujące pogodę w Ameryce Północnej i Środkowej, wykazała, że to nie był początek, lecz koniec błyskawicy, i była ona znacznie dłuższa. Widoczna jest ona w pełnej krasie na powyższym nagraniu.
Dane satelitarne pozwoliły dokładnie odtworzyć przebieg tego fenomenu. Błyskawica pojawiła się o godzinie 1:13 czasu lokalnego nad północnym Teksasem, szybko rozprzestrzeniając się w kierunku północno-wschodnim przez Oklahomę, kończąc na południowo-wschodnim krańcu stanu Kansas.
W sumie megapiorun pokonał pół tysiąca kilometrów, w trakcie oświetlając powierzchnię ziemi na obszarze niemal 68 tysięcy kilometrów kwadratowych. Gdbyby pojawił się nad Polską, to rozjaśniłby mrok nocy na 20 procentach obszaru kraju lub, jak kto woli, na obszarze dwukrotnie większym od województwa mazowieckiego.
Według naukowców z FMA Research błyskawice przekraczające długość 100 kilometrów są stosunkowo częstym zjawiskiem, zwłaszcza w rozległych systemach burzowych. A to oznacza, że piorun może nas dosięgnąć znacznie dalej od chmury burzowej niż wcześniej sądziliśmy.
Badacze są w trakcie analizowania kolejnej błyskawicy, która może zasłużyć na miano tej rekordowej. Odnotowana została ona na początku bieżącego roku nad Brazylią, która zaliczana jest do najbardziej burzowych krajów na świecie.
Jeśli dane satelitarne się potwierdzą, to mogła ona mieć nawet 673 kilometry długości. Nie można wykluczyć, że zdarzają się wysoko ponad naszymi głowami jeszcze potężniejsze pioruny. Mogą mieć one nieograniczone długości, nawet tysiąca kilometrów. Wszystko uzależnione jest od korzystnego rozkładu ładunków elektrycznych.
Przy okazji warto dodać, że choć długość piorunów może być wręcz astronomiczna, to ich średnica zawsze jest taka sama, czyli niewielka, dużo mniejsza niż większość z nas myśli. Typowy piorun ma od 2 milimetrów do 10 centymetrów średnicy, ale przeważnie grubość kciuka. Takiej też wielkości wypala dziury w asfalcie i dachach budynków.
Patrząc na fotografie odnosi się wrażenie, że pioruny są o wiele bardziej okazałe. Tak naprawdę nic bardziej mylnego. W nocy piorun jest tak jasny w stosunku do ciemnego tła, że aż prześwietla matrycę (błonę fotograficzną). Uwiecznia się wówczas nie tylko „prawdziwa” grubość pioruna, ale dodatkowo również jego świetlna aureola, co sprawia, że piorun jest znacznie grubszy niż jest w rzeczywistości.
Źródło: TwojaPogoda.pl / AMS.