Powierzchniowe warstwy wody w Oceanie Atlantyckim są na tyle ciepłe, że tropikalne burze stają się silniejsze niż zwykle o tej porze roku, docierając też w regiony, w które zwykle się nie zapuszczały. Przed miesiącem z tego powodu mieliśmy historyczny rekord związany z huraganem Lorenzo.
Huragan osiągnął najwyższą, piątą kategorię, gdy średnia prędkość wiatru w ramionach cyklonu przekroczyła 255 km/h, a w porywach sięgała nawet 300 km/h. Ciśnienie w centrum cyklonu spadło do 929 hPa.
Jak poinformował wtedy Philip Klotzbach z Uniwersytetu Kolorado, ekspert ds. huraganów, nigdy wcześniej tak silny huragan nie szalał aż tak daleko na wschód od Karaibów. Lorenzo znajdował się na 42 stopniu długości geograficznej zachodniej.
Poprzedni rekord należał do huraganu Eduoard z 1996 roku, który identyczną moc osiągnął 5 stopni długości geograficznej bardziej na zachód. Trzeba podkreślić, że dane o ciśnieniu są gromadzone od 1979 roku.
Minął miesiąc, a mamy kolejny rekord. Tym razem pobił go huragan Pablo, który przemknął w ubiegły weekend (26-27.10) nad portugalskimi Azorami. Początkowo absolutnie nic nie wskazywało na to, aby miał być silną burzą, ale nieoczekiwanie się to zmieniło.
Pablo przeobraził się z cyklonu w huragan pierwszej kategorii jako pierwsza formacja burzowa w całej historii pomiarów aż tak daleko na wschód. Stało się to na 18,3 stopnia długości geograficznej zachodniej. Poprzedni rekord należał do pamiętnego huraganu Vince z 2005 roku, który dotarł aż nad Portugalię i Hiszpanię.
To oznacza, że tropikalne burze mogą osiągać status huraganu znacznie bliżej zachodniej Europy niż to się wcześniej wydawało. Dotychczas uniemożliwiały to zbyt chłodne wody, jednak to się zmienia wraz z ocieplaniem się klimatu, a zwłaszcza powierzchni oceanów, z parowania której cyklony pobierają energię do życia.
Pablo pobił jednak nie jeden rekord. Jak poinformował Philip Klotzbach, stał się też najsilniejszym huraganem aż tak daleko na północ Atlantyku, ponieważ sięgnął 44,7 stopnia szerokości geograficznej północnej. Dodajmy, że dane na ten temat gromadzi się od 1894 roku.
Pablo w przeciwieństwie do Lorenzo, nie dotrze nad Europę jako formacja posttropikalna. Właśnie wypełnił się łącząc z innym głębokim układem niskiego ciśnienia, który włada pogodą nad północnym Atlantykiem. Jednak jeśli się uprzeć, to można śledzić dalsze losy pozostałości Pablo w postaci deszczowych chmur, które w najbliższym czasie przejdą nad zachodnią częścią kontynentu.
Pablo był szóstym huraganem od początku tego roku nad wodami Atlantyku. W tym czasie odnotowano w sumie 16 tropikalnych cyklonów, a spośród 6 huraganów trzy osiągnęły status huraganu znaczącego, co najmniej trzeciej kategorii.
Zarówno nazwanych cyklonów, jak i tych najpotężniejszych było nieco więcej niż wskazywało na to większość modeli prognostycznych. Zginęło 107 osób, a straty materialne przekraczają 11,5 miliarda dolarów. Sezon oficjalnie zakończy się 30 listopada, a to oznacza, że jeszcze przez miesiąc może być niespokojnie.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NOAA / NHC.