Niewykluczone, że mamy właśnie kolejny dowód na to, iż wulkany, który nie dawały o sobie znać od pokoleń, mogą się przebudzić w każdej chwili. Do zaskakującego zjawiska doszło we wtorek (22.10) zaledwie 45 kilometrów od stolicy Meksyku.
Wnosi się tam wulkan Iztaccihuatl, który choć nie jest uważany za wygasły, to jednak ostatni raz wybuchał przeszło 10 tysięcy lat temu. Jedna z kamer monitorujących górę uchwyciła moment, gdy nad jednym z jego kraterów wzbił się w powietrze słup ognia.
Naukowcom nie udało się wytłumaczyć czym było ów zjawisko. Mogła to być niewielka i krótka erupcja. Jednak innym wytłumaczeniem mogło być uwolnienie nagrodzonych gazów, na skutek czego doszło do zapłonu. To tłumaczyłoby słup ognia.
Analiza nagrań i wyprawa terenowa mają ostatecznie rozwiać wszelkie wątpliwości. To co miało miejsce, jest fenomenem, który może rzucić nowe światło na aktywność wulkaniczną i jej wpływ np. na ruch turystyczny.
Nagłe erupcje lub zapłony uwolnionych gazów mogą być tragiczne w skutkach dla turystów, którzy akurat w tym momencie będą się znajdować na szczycie wulkanu. Badania tego zjawiska pomogą wprowadzić swoisty system wczesnego ostrzegania.
Wulkan Iztaccihuatl, trzecia co do wysokości góra w Meksyku, zwany jest w miejscowym języku „Kobietą w bieli”. Jego pierwsza erupcja miała miejsce około 1,5 miliona lat temu, a ostatnia podczas ostatniego zlodowacenia.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IIGEA.