W najbliższe noce warto wybrać się na otwartą przestrzeń, gdzie będzie można z łatwością podziwiać rozgwieżdżone niebo, a na nim zjawisko, którego nie można przegapić. Będą to „spadające gwiazdy”, a więc meteory.
To nic innego jak bardzo drobny materiał skalny pozostawiany przez przelatujące komety. Ziemia weszła w ten strumień pyłu, dlatego drobiny wlatują w atmosferę i się spalają, co jest bardzo widowiskowe. Tym razem będziemy mieć do czynienia z meteorami z roju Orionidów.
Powstały one po przelocie najsłynniejszej komety Halley'a. Ze względu na to, że kometa odwiedza okolice Słońca co około 76 lat, rzadko może zostawiać po sobie strumień drobin, dlatego nie często obserwuje się wybuchy aktywności Orionidów.
Co kilka lub też kilkanaście lat zdarzają się wyjątki, które są prawdziwym prezentem dla obserwatorów nieba. W tym roku mamy większą niż w ostatnich latach szansę na „deszcz spadających gwiazd”. Nawet jeśli go nie będzie, to i tak zobaczymy przynajmniej kilkadziesiąt meteorów w ciągu jednej godziny.
Wystarczy tylko spojrzeć w kierunku gwiazdozbioru Oriona, który przemieszcza się po nocnym niebie od wschodu po południe. Obserwacje najlepiej przeprowadzić nad ranem, jeszcze przed wschodem Słońca. Tegoroczne maksimum przypada na noce od 20 do 22 października.
Meteory będą tryskać z gwiazdozbioru Oriona we wszystkich kierunkach nieba. Przemieszczać się będą bardzo szybko, dlatego trzeba się wykazać wytrwałością i refleksem, zwłaszcza jeśli będziemy chcieli je uwiecznić na zdjęciach.
Jeśli obserwacje popsuje pogoda, to warto wybierać się w teren także kolejnych nocy. Orionidy będą bowiem promieniować do pierwszych dni listopada, chociaż coraz to słabiej.
Źródło: TwojaPogoda.pl