18 września w Arktyce zasięg morskiej pokrywy lodowej był najmniejszym w tym roku i wyniósł 4 mln 150 tysięcy kilometrów kwadratowych. Był tym samym 2. najmniejszym w historii pomiarów satelitarnych, prowadzonych stale od 1979 roku. W ubiegłym roku zasięg lodu na Oceanie Arktycznym był o ponad 500 tysięcy km kw. większy i okazał się dopiero 6. najmniejszym w historii.
W tym sezonie do historycznego rekordu, który padł w 2012 roku, zabrakło roztopienia się 760 tysięcy kilometrów kwadratowych pokrywy lodowej. Trzeba jednak zauważyć, że kwietniu i maju, a także w lipcu i sierpniu lodu morskiego w Arktyce było mniej niż, nie tylko w rekordowym 2012 roku, ale również w całej historii pomiarów.
Podobne ilości morskiego lodu podczas minimum, co w tym sezonie, notowano też w 2016 i 2007 roku. Naukowcy spodziewają się, że kolejny rekord najmniejszego zasięgu lodu padnie nie później niż w ciągu najbliższych kilku lat.
Na przykład po odnotowaniu poprzedniego rekordu w 2007 roku, na kolejny trzeba było czekać 5 lat, w dodatku ani jeden rok w międzyczasie nie przyniósł mniejszej pokrywy lodowej niż miało to miejsce w 2007 roku.
Od najnowszego rekordu minęło 7 lat. Więc rekord może paść już niebawem. Warto pamiętać, że w ciągu doby zasięg lodu może zwiększać się lub zmniejszać o obszar dwukrotnie większy od województwa mazowieckiego.
Wpływ na to ma nie tylko temperatura, ale też prędkość wiatrów, wysokość fal i kierunek prądów morskich, które mogą nie tylko roztapiać pokrywę lodową, ale również ją rozpraszać. A to jeszcze nie wszystko.
Jak zaznaczają naukowcy, sam zasięg pokrywy lodowej na oceanie to tylko jeden z wielu parametrów, na podstawie których określa się skalę postępującego ocieplenia w Arktyce. Jako, że zasięg lodu badany jest przez satelity, od góry, to dane te nie obrazują w żadnym razie tego, co dzieje się pod tą pokrywą, a więc nie określają jaką ma ona miąższość (grubość).
W tym celu wykorzystuje się specjalne samoloty wyposażone w aparaturę pomiarową. Za pomocą lasera mierzy się grubość pokrywy lodowej, a ta z biegiem lat systematycznie się zmniejsza, pomimo tego, że raz zasięg lodu jest większy a raz mniejszy. Na tej podstawie wiemy, że objętościowo lód w Arktyce roztapia się błyskawicznie, a rekordy padają z roku na rok. Mówiąc w dużym skrócie, stąpamy po coraz to cieńszym lodzie.
Gdyby zasięg lodu morskiego zmniejszał się z roku na rok sukcesywnie, już dawno Arktyka wczesną jesienią byłaby od niego wolna. Jednak jest to proces wahający się. W jednym sezonie lodu jest więcej, a w innym mniej. Te wahania bywają bardzo duże, nawet o ponad milion kilometrów kwadratowych. W tym sezonie jest go niewiele, ale w przyszłym może być znacznie więcej.
Mimo, że w bieżącym sezonie nie padł rekord, to tendencja nie ulega zmianom i w ciągu ostatnich 30 lat pokrywa lodowa w Arktyce w okresie swojego minimum (wrzesień) zmniejszyła się o 4 mln km (z 7,5 mln km kw. w 1980 roku do 3,4 mln km kw. w 2012 roku), zaś w czasie maksimum (marzec) o 1 milion kilometrów.
Naukowcy jeszcze kilka lat temu byli zdania, że pierwszy dzień, w którym Ocean Arktyczny będzie wolny od lodu, zdarzy się już w latach 30., choć ostatnio wydaje się to coraz mniej prawdopodobne. Natomiast w okresach zimowo-wiosennych nie należy spodziewać się całkowitego ustąpienia lodu przynajmniej w ciągu następnych 100 lat.
Obecnie z każdym tygodniem pokrywa lodowa będzie się powiększać wraz ze spadkiem temperatury powietrza i morskiej wody. Największy zasięg lodu odnotujemy tradycyjnie w okolicach połowy marca, a jego wynik będzie zależny od pogody panującej podczas nocy polarnej.
Źródło: TwojaPogoda.pl / NSIDC.