Seria wstrząsów ziemi rozpoczęła się w Albanii w sobotę (21.09) o godzinie 11:37 czasu polskiego. Choć pierwsze trzęsienie nie było duże, miało najwyżej M3.2, to jednak było odczuwane przez tysiące mieszkańców i turystów w okolicach miasta Durres, na wybrzeżu Adriatyku.
Durres to największy port morski w Albanii i zarazem, drugie co do wielkości miasto w tym kraju. To jedno z najpopularniejszych miejsc turystycznych, ponieważ zachowało się tam mnóstwo zabytków jeszcze z czasów Imperium Rzymskiego i Bizancjum, w tym największy na Bałkanach amfiteatr.
W regionie dotkniętym wstrząsami, około 30 kilometrów na zachód od Tirany, stolicy Albanii, przebywa tysiące turystów, w tym kilkaset z Polski. Gdy wstrząsy zaczęły się nasilać wpadli oni w panikę. Skontaktowała się z nami pani Bożena, która zwiedza Durres z mężem i dwojgiem dzieci.
Wybraliśmy się do Albanii, bo to coraz popularniejszy punkt na mapie turystycznej. Postanowiliśmy zobaczyć Forum Bizantyjskie. Było krótko po godzinie 16:00, gdy nagle wszystko zaczęło się trząść. Myśleliśmy, że zawalą się na nas historyczne kolumny. Dzieciaki były przerażone - powiedziała serwisowi TwojaPogoda.pl pani Bożena, turystka z Polski.
O godzinie 16:04 doszło do najsilniejszego wstrząsu w Albanii od 1982 roku, a więc od 37 lat. Sejsmolodzy określili jego siłę na M5.6. Zawaliło się wiele starszych budynków, w tym niektóre atrakcje turystyczne. Gruz tarasuje ulice i uszkodził wiele samochodów.
Największe szkody notowane są w rejonie Durres, ale wstrząs wywołał panikę również w Tiranie. Turyści w obawie przed kolejnymi, jeszcze silniejszymi trzęsieniami, natychmiast udali się na lotnisko, aby jak najprędzej wrócić do swych krajów. Podobnie postąpiła nasza czytelniczka.
Po 18:00 był kolejny wstrząs. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie lepiej będzie przerwać wakacje i wrócić do Polski. Sytuacja z każdą godziną stawała się coraz bardziej dramatyczna. Wstrząsy wtórne nie ustawały, a zbliżała się noc. W dodatku w naszym hotelu po wstrząsie nie było prądu. No trudno, siła wyższa, taksówką pojechaliśmy spakowani na lotnisko - relacjonowała pani Bożena.
Drugi najsilniejszy wstrząs wystąpił kilka minut po północy. To właśnie z jego powodu wielu turystów udało się na lotnisko. Z samego rana port lotniczy był dosłownie okupowany przez podróżnych. Tysiące ludzi koczowało na walizkach w oczekiwaniu na swój lot.
Zaczęliśmy się modlić, żeby nie doszło do potężnego wstrząsu, takiego, który unieruchomiłby lotnisko. Nie raz słyszałam o trzęsieniach w innych krajach i panice, jaka wtedy wybuchała, ale przez myśl mi nigdy nie przeszło, że doświadczę tego na własnej skórze. To co czuje człowiek, gdy wszystko się wokół trzęsie i nic nie można na to poradzić, to jest przerażające. Czekamy na swój lot, ale może to potrwać cały dzień - dodała pani Bożena.
Według ostatnich informacji w wyniku wstrząsów nikt nie zginął, ale ponad 100 osób zostało rannych. Albania jest krajem aktywnym sejsmicznie, ale bardzo silne wstrząsy zdarzają się tam raz na kilkadziesiąt lat. Ich ognisko jest zlokalizowane płytko, zazwyczaj zaledwie kilka kilometrów pod powierzchnią ziemi, dlatego wstrząsy są dotkliwie odczuwane na powierzchni i powodują szkody.
Największe trzęsienie nawiedziło ten region 1 czerwca 1905 roku, gdy osiągnęło M6.6. Zginęło wówczas 120 osób. Ostatnie trzęsienie o sile co najmniej M5.0 miało miejsce w sierpniu 2009 roku. Nie było wówczas ofiar, ale odnotowano szkody materialne.
Źródło: TwojaPogoda.pl