W dorzeczu Odry trwa największa inwestycja hydrotechniczna w historii. Jej celem jest zabezpieczenie m.in. Raciborza, Opola i Wrocławia przed powodzią stulecia, nawet większą od tej, która szalała w 1997 roku. Władze zapewniają, że już 4 miesiące mieszkańcy będą mogli spać spokojnie.
Zabezpieczanie brzegów Odry przed wielką powodzią posuwa się małymi kroczkami, ale zmierza już do końca. W ciągu ostatnich 10 lat wydano kilka miliardów złotych na przebudowę i rozbudowę urządzeń hydrotechnicznych, jak i wałów i murów oporowych, przebudowę jazów, śluz i kanałów.
Jedną z największych inwestycji była przebudowa Wrocławskiego Węzła Wodnego. Przez Wrocław dzięki temu może już przepłynąć aż 3 tysiące 150 metrów sześciennych wody na sekundę. Dla porównania 22 lata temu przepływało 3 tysiące 600 metrów sześciennych na sekundę.
Co więc z brakującymi 450 metrami sześciennymi na sekundę? Te mają zostać przejęte przez zbiornik pod Raciborzem. To kolejna największa inwestycja powodziowa od lat, która trwa i trwa bez końca. Zbiornik Racibórz Dolny miał być gotowy na 20. rocznicę powodzi stulecia. Tak się jednak nie stało.
3-letnie opóźnienie wynika z problemów hiszpańskiego wykonawcy, który, według władz, nie dochował terminów, a koszty były nieakceptowalne, w dodatku użyto do budowy wałów niewłaściwego kruszywa, które mogło doprowadzić do przerwania zapory i katastrofalnych konsekwencji.
Jesienią 2017 roku przetarg na kontynuację prac wygrało konsorcjum, w którym większościowy udział ma Budimex. Prace wycenione zostały na niemal miliard złotych. Jeśli wszystko tym razem pójdzie zgodnie z planem, to zbiornik będzie mógł przyjąć potencjalną falę powodziową w styczniu 2020 roku, czyli w 23. rocznicę wielkiej powodzi 2,5 miliona mieszkańców brzegów Odry będzie wreszcie mogło odetchnąć z ulgą.
Zbiornik pod Raciborzem, który według planów miał być zbiornikiem suchym, a więc wypełnianym jedynie podczas powodzi, nie mogącym służyć mieszkańcom chociażby za zalew do kąpieli, będzie w przyszłości przebudowany. Docelowo ma się stać zbiornikiem wielofunkcyjnym, mokrym. Będzie więc można korzystać ze zgromadzonej wody podczas klęski suszy.
Aby zbiornik mógł powstać, konieczne okazało się przeniesienie dwóch wsi, które miały się znaleźć na samym dnie zbiornika. Mieszkańcy wsi Nieboczowy i Ligota Tworkowska, mimo, że przeżyli wiele powodzi w swoim życiu, to jednak przenosili się z dużym oporem.
Skarżyli się, że ich nieruchomości zostały wycenione bardzo nisko. Ci, którzy się zdecydowani na przeprowadzkę, zbudowali za otrzymane pieniądze nowe domy w przeniesionej wsi Nieboczowy, 7 kilometrów na południowy wschód, gdzie nigdy nie zagrozi im powódź.
Wieś założono 1 stycznia 2017 roku, gdy rozpoczęła się budowa nowych domów, a także sieci dróg dojazdowych, całej infrastruktury, sklepów, boiska, parku ze stawem i wyspą, remizy strażackiej i kościoła. Co ciekawe, z poprzedniej lokalizacji przeniesiono też cmentarz. Wieś wzniesiono na przejrzystym planie, który architekci przygotowali według współczesnych standardów. Zadbano o zieleń, przestrzeń dla mieszkańców, miejsca wypoczynku i rekreacji.
W niedzielę (8.09) w Nieboczowach hucznie świętowane będą dożynki, połączone z uroczystym otwarciem wsi w nowej lokalizacji. Będzie festyn, który uświetni kultowy zespół Bajm, specjalnie zaproszony przez mieszkańców najmłodszej miejscowości w naszym kraju.
Opuszczone zabudowania Starych Nieboczów były wykorzystywane przez wojsko podczas ćwiczeń. Później wykonawca je zburzył, a teren oczyścił. Po wiosce, o której najstarsze wzmianki pochodzą z 1240 roku, nie pozostało nic. Dzięki mapom Google wciąż można "pojeździć" po Nieboczowach, wśród zabudowań, które już nie istnieją.
Nie tylko raciborski zbiornik będzie kluczowym elementem ochrony nadodrzańskich miast i wsi przed powodziami. W trakcie budowy są aż cztery suche zbiorniki w biegu Nysy Kłodzkiej, najbardziej niebezpiecznej rzeki Dolnego Śląska, która odpowiedzialna była w 1997 roku za znaczące spiętrzenie fali powodziowej płynącej Odrą między Opolem a Wrocławiem.
Gdyby nie połączenie się fal na Odrze i Nysie Kłodzkiej, najprawdopodobniej Wrocław udałoby się uratować przed powodzią. Aby się to nie powtórzyło w Kotlinie Kłodzkiej do 2021 roku powstaną poldery w Roztokach, Boboszowie, Szalejowie i Krosnowicach.
I pomyśleć, że ponad 20 lat temu ochrona przeciwpowodziowa nad Odrą niemal nie istniała. Do ostatniej chwili ludzie żyli w przeświadczeniu, że nic im nie grozi. Niestety, nieodpowiedzialne decyzje doprowadziły do śmierci 56 osób i gigantycznych zniszczeń, z którymi wiele miejscowości boryka się aż po dziś dzień.
Chociaż mieszkańcy brzegów Odry będą zabezpieczeni przed powodzią porównywalną do tej z 1997 roku, to jednak w przyszłości, gdy sumy opadów wzrosną, fale powodziowe mogą być jeszcze wyższe. Wówczas 10-metrowe wały mogą nie wystarczyć. Wały przeciwpowodziowe i zbiorniki retencyjne mają ograniczyć szkody, ale w pełni nigdy nie będziemy chronieni, bo żywioł zawsze pozostanie nieokiełznany.
Źródło: TwojaPogoda.pl