Dorian osiągnął przedostatnią kategorię w skali siły tego typu zjawisk. Średnia prędkość wiatru zaczęła przekraczać 230 km/h, a pojedyncze porywy dochodzą do nawet 265 km/h. Już sam wiatr jest w stanie poczynić katastrofalne szkody, ale Dorian to również fale, przypływ sztormowy i ulewy.
W niedzielę (1.09), gdy żywioł dotrze nad Wyspy Bahama, fale morskie mogą osiągać nawet kilkanaście metrów wysokości, a poziom morza, który podniesie się wobec stanu normalnego nawet o 4 metry sprawi, że słona morska woda wedrze się setki metrów w głąb lądu powodując powodzie.
Mieszkańcy Bahamów muszą być przygotowani także na wyjątkowo ulewne deszcze. W 1-2 dni spadnie tyle deszczu, ile na nasze miejscowości spada zwykle przez cały rok. To oznacza nie tylko powodzie, ale też osunięcia ziemi.
Premier kraju położonego na rajskim archipelagu prosi pozostałych mieszkańców o ewakuację do schronów. Ostrzega, że ci, którzy tego nie zrobią, mogą zginąć. Turyści w ostatnich dniach opuścili Bahamy. W piątek (30.08) zamknięto główny port lotniczy.
Oko huraganu przemknie nad północnymi wyspami Bahamów w nocy z niedzieli na poniedziałek (1/2.09) czasu polskiego. Dorian będzie jednym z najpotężniejszych huraganów w historii tego kraju. Na podstawie prognoz można sądzić, że szkody będą astronomiczne.
Żywioł zmyje przepiękne plaże, zmieniając linię brzegową wysp na długie lata. Zniszczone zostaną hotele, pensjonaty i budynki mieszkalne. Archipelag odwiedzany przez miliony turystów zmieni się nie do poznania. Odbudowa może potrwać wiele miesięcy.
W nocy z poniedziałku na wtorek (2/3.09) huragan zmieni trajektorię, zamiast kierować się na zachód, wprost na Florydę, popędzi na północny zachód i północ, ocierając się o wschodnie wybrzeże półwyspu. Jego oko najprawdopodobniej przejdzie z południa na północ, a więc od Miami przez Przylądek Canaveral po Daytona Beach.
W kolejnych dniach centralna część huraganu przejdzie wzdłuż wybrzeża Georgii i Karoliny Południowej. To oznacza, że ekstremalnie silnym wiatrem, ulewami i wysokimi falami sztormowymi zagrożone będzie całe południowo-wschodnie wybrzeże USA, a co za tym idzie dziesiątki milionów ludzi zamieszkujących co najmniej trzy stany.
O uspokojeniu się sytuacji będzie można mówić dopiero w drugiej połowie tygodnia, gdy huragan dotrze nad chłodniejsze wody Atlantyku i zacznie słabnąć, odsłaniając olbrzymie zniszczenia. W tej chwili na Florydzie ludność przygotowuje się do masowej ewakuacji, która zostanie ogłoszona w niedzielę (1.09).
Źródło: TwojaPogoda.pl / NHC.