Gwałtowna burza przeszła w czwartek (22.08) wczesnym popołudniem nad Tatrami. Choć spadło zaledwie 12 mm deszczu, a porywy wiatru nie przekraczały 50 km/h, to jednak Zakopiańczycy twierdzą, że tak często pioruny nie uderzały od wielu lat. Niestety, jedna z wielu burz, jakie przeszły nad najwyższymi polskimi górami od początku tego roku, okazała się tragiczna w skutkach.
Pioruny uderzały w rejonie Giewontu, Hali Kondratowej i Kalatówek, gdzie poraziły bardzo wiele osób. Zginęło 5 osób, w tym 4 turystów po stronie polskiej i jeden po stronie słowackiej. Wśród zabitych są dwie kobiety w wieku 24 i 46 lat oraz dwoje dzieci w wieku 10 lat. Do szpitali w kilku miejscowościach z obrażeniami trafiło co najmniej 150 osób, z czego ponad 30 osób pozostało na leczeniu. Ranni przez kilka godzin byli przewożeni śmigłowcami TOPR-u, LPR-u i Policji. Schronisko na Hali Kondratowej zmieniło się w izbę przyjęć, do której ranni turyści byli sprowadzani i opatrywani.
Piorun uderzył w skały i łańcuchy na Giewoncie. Kamienie różnej wielkości odprysły we wszystkich kierunkach na odległość wielu metrów. Turyści, którzy trzymali się łańcuchów, po porażeniu zsuwali się, upadali na skały, rozbijali głowy i łamali kończyny. Niektórzy zostali uderzeni przez spadające kamienie. Z tego powodu część rannych jest w stanie ciężkim, a ich życie jest zagrożone. Po stronie słowackiej piorun uderzył w Banówkę, czwarty co do wysokości szczyt w Tatrach Zachodnich. Podmuch zepchnął turystę w przepaść. Jego zwłoki znaleziono w Dolinie Żarskiej.
W starostwie powiatowym uruchomiono sztab kryzysowy oraz numer alarmowy i infolinię: 18 20 17 100 oraz 18 20 23 914. Pod tymi numerami telefonicznymi można uzyskać informacje o losie najbliższych, a także zgłosić osoby, które nie powróciły z wycieczek górskich i nie ma z nimi kontaktu.
W Zakopanem do końca tygodnia ogłoszona została żałoba, w trakcie której odwołane zostały wszystkie imprezy rozrywkowe. Tatrzański Park Narodowy (TPN) poinformował, że do odwołania zamknięty został szlak na Giewont z Wyżni Kondrackiej Przełęczy. Po burzy szlak i sztuczne ułatwienia, m.in. łańcuchy, wymagają przeglądu, a korzystanie z nich może być niebezpieczne.
Nie było ostrzeżenia przed burzą?
Niektórzy turyści zarzekali się, że poszli w góry, bo pogoda do południa była dobra. Nic nie wskazywało na to, że się załamie. To wyjątkowo lekkomyślne. W górach pogoda zawsze może się zmienić w najmniej oczekiwanym momencie i trzeba być na to przygotowanym. Dzieje się tak dlatego, że nad górami parowanie, a więc i konwekcja, przebiegają znacznie gwałtowniej niż nad obszarami nizinnymi.
To oznacza, że pada tam dużo częściej i obficiej niż w naszych miejscowościach. W dodatku podstawy chmur potrafią obniżać się do zaledwie kilkuset metrów, przez co znaczne fragmenty gór są w nich zatopione, co znacznie ogranicza widoczność, a także jest przyczyną nagłych spadków temperatury.
Tatry były jednym z regionów, gdzie na popołudnie były prognozowane burze. Wszystkie osoby, które od rana pytały TOPR-owców o pogodę, były przestrzegane przed możliwą nagłą zmianą pogody.
Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) nie wydał oficjalnego ostrzeżenia przed burzą dla Tatr, ponieważ, jak twierdzi Grzegorz Walijewski, kierownik Centrum Nadzoru Operacyjnego Państwowej Służby Hydrologiczno-Meteorologicznej (PSHM), burza nie kwalifikowała się do wydania ostrzeżenia z powodu niewystarczająco silnego deszczu i wiatru. Jednak w porannej prognozie opisowej i prognozach burzowych informacje o gwałtownych zjawiska w górach się znalazły. W związku z tym Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB) nie wysłało na telefony osób przebywających w Tatrach ostrzeżenia na SMS.
#Zdjęcie tygodnia na fb
— TPN (@Tatrzanski_PN) December 21, 2015
fot. Krzysztof Tałajko #piorun #Tatry @TatryMountain @ParksChat @NatlParksPhotos pic.twitter.com/7T8AKLquBV
Feralna burza rozpoczęła się przed południem w zachodnich regionach Słowacji, a następnie przez kilka godzin zmierzała w kierunku Tatr, gdzie dotarła około godziny 12:30. Najwięcej, bo kilkadziesiąt, piorunów doziemnych odnotowano przez następną godzinę.
Najbardziej burzowe miejsce w Polsce
Tatry są najbardziej burzowym miejscem w Polsce. Średnio w ciągu roku notuje się tam 34 dni z burzami. Tylko od początku bieżącego roku burzowo było przez 20 dni. Rekord należy do 1963 roku, gdy niebo błyskało się aż przez 54 dni.
Od początku istnienia TOPR-u pioruny pozbawiły życia 70 osób, najwięcej w rejonie Giewontu. Jak dotychczas do najbardziej tragicznego wypadku na tym najpopularniejszym wśród turystów szczycie doszło 15 sierpnia 1937 roku. Na Giewoncie zginęły wtedy 4 osoby, a 130 zostało rannych. Dokładnie 2 lata później piorun uderzył w szczyt Świnicy. Zginęło 6 osób, a 15 zostało rannych. To była z kolei najtragiczniejsza burza w polskiej części Tatr.
Źródło: TwojaPogoda.pl / TOPR / Straż Pożarna.