Ikona walki z globalnym ociepleniem, 16-letnia Greta Thunberg ze Szwecji, która zasłynęła tym, że wymyśliła „Szkolny Strajk Klimatyczny”, w którym wzięło udział tysiące uczniów na całym świecie, w tym także w Polsce, ma poważne kłopoty, z których nie będzie jej łatwo się wyplątać.
Miała udać się z angielskiego Plymouth do Nowego Jorku na konferencję klimatyczną organizowaną przez ONZ, na pokładzie 18-metrowego oceanicznego jachtu Malizia II, bez toalety, prysznica i innych wygód, a to wszystko, aby podczas jej podróży do atmosfery nie był wyemitowany ani jeden gram dwutlenku węgla.
Cały szkopuł w tym, że Greta wraz ze swoim ojcem Svante, musi jeszcze wrócić do domu, a to już ekologiczne nie będzie. Wybrano najbardziej emisyjny środek transportu, czyli samolot. Jakby tego było mało, to jacht zostanie sprowadzony ponownie do Europy przez 5-osobową ekipę, która do Nowego Jorku też udała się samolotami.
Media nie pozostawiają na Grecie suchej nitki. Gdyby kupiła bilety lotnicze dla siebie i ojca w obie strony, to do atmosfery trafiłoby dużo mniej dwutlenku węgla, bo niepotrzebne byłyby loty w te i z powrotem całej ekipy. Miało być do bólu ekologicznie, a wyszło jak zawsze...
To jednak nie wszystkie zastrzeżenia względem podróży Grety do USA. Okazuje się, że sponsorem jej jachtu jest Yacht Club de Monaco. Tymczasem Monako to jedno z najmniejszych państw świata, które słynie z tego, że w tamtejszych przystaniach cumuje co czwarty luksusowy jacht na świecie, a te giganty emitują z silników diesla olbrzymie ilości spalin.
Spore ilości zanieczyszczeń trafią do atmosfery także podczas słynnych ulicznych wyścigów Formuły 1. Media zachodzą w głowę, jak Greta mogła wybrać środek transportu należący do mikroskopijnej monarchii, która w żadnym razie nie może być wzorcowym przykładem podejścia do ochrony klimatu.
Potwierdza się tym samym teoria snuta przez media, że Greta to tylko narzędzie w rękach organizacji ekologicznych, które swoje interesy załatwiają w coraz mniej ekologiczny sposób. Al Gore stał się już nudny i nie jest na czasie, więc zastąpiono go nastolatką, której zadaniem jest obudzić serca młodego pokolenia na losy niszczonego środowiska naturalnego.
Być może cel jest szczytny, ale realizowany bardzo nieporadnie. W dodatku co rusz wybuchają afery, które dają opinii publicznej dowody na to, że za globalnym ociepleniem nie stoi wcale prawdziwa troska o dobro planety, lecz... pieniądze, wpływy i władza.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Bild.