Oficjalnie nazywane są trąbami pyłowymi lub wirami pyłowymi, potocznie mówi się też o diabełkach pyłowych, a dawniej przez rolników zwane były południcami, od pory dnia, w której najczęściej się one pojawiały.
Na szczęście nie są to tak niszczycielskie zjawiska, jak trąby powietrzne (tornada), jednak bywają niekiedy dosyć dokuczliwe. Przekonują się o tym właśnie budowlańcy pracujący przy budowie Południowej Obwodnicy Warszawy (POW). Dowiadujemy się od nich, że pojawiają się tam bardzo często.
My takie widoki, przy tej pogodzie, mamy na co dzień - powiedział serwisowi TwojaPogoda.pl czytelnik Cezary, autor nagrania i pracownik budowlany na Południowej Obwodnicy Warszawy.
Rzeczywiście, pogoda sprzyja wirom pyłowym, co możecie zobaczyć na poniższym nagraniu od naszego czytelnika, ponieważ lubią one pogodne niebo, a od kilku dni nie pada. W godzinach południowych na gołych, wolnych od roślinności powierzchniach, zwłaszcza pokrytych silnie nagrzewającym się piaskiem, dochodzi do gwałtownej, punktowej konwekcji.
Ciepłe powietrze z ogrzanego promieniami słonecznymi piasku błyskawicznie unosi się, trafiając na chłodniejsze masy zalegające powyżej. Zaczyna się formować kolumna ciepłego powietrza, a wraz z nią tworzy się niewielki ośrodek niżowy, które wiruje przeciwnie do ruchu wskazówek zegara.
Gdy masa jest przenoszona bliżej ośrodka rotacji to zachowany zostaje moment pędu, co nasila zjawisko. Formuje się tym samym wir, który podobnie jak wiatr, jest niewidoczny do momentu, gdy zaczyna unosić piasek i pył na wysokość nawet kilkudziesięciu metrów i roznosić je po okolicy.
W ostatnich tygodniach udało nam się, jako pierwszym w Polsce, sfilmować trąbę pyłową, szalejącą nad polami uprawnymi w Wielkopolsce, za pomocą drona, z perspektywy lotu ptaka. Nagranie możecie zobaczyć powyżej.
Choć zjawisko przypomina trąbę powietrzną (tornado), to jednak nie ma z nią nic wspólnego, ponieważ do powstania nie potrzebuje supekomórki burzowej, ani też związanego z nią mezocyklonu, który jest charakterystyczny dla tornada. Nie spotkamy jej więc podczas deszczowej czy burzowej aury, lecz w słoneczny dzień, gdy nic nie zapowiada pojawienia się aż tak gwałtownego zjawiska.
Wiry pyłowe zazwyczaj trwają krótko, najwyżej kilka minut, i pokonują niewielkie odległości, najczęściej kilkanaście lub kilkadziesiąt metrów. Ich siła jest niewielka, wiatr rzadko kiedy przekracza 90 km/h. Potrafi jednak pozostawić po sobie niezłą demolkę, co wielokrotnie pokazywaliśmy Wam na nagraniach.
Może nas też porządnie potarmosić, piasek może dostać się nam do oczu i ust, możemy też zostać zranieni ostrym przedmiotem, który trąba uniesie w powietrze. Nie raz dochodziło do takich zdarzeń. Diabełki porywały dmuchane zamki z dziećmi, przewracały namioty, niszczyły sprzęt plażowy i uniemożliwiały rozgrywki sportowe. Niestety, zdarzały się ofiary śmiertelne i ranni.
W Polsce trąby pyłowe pojawiały się na bałtyckich plażach, nad jeziorami, a nawet w centrum Krakowa. Tak było 25 kwietnia 2008 roku, gdy wir pyłowy pojawił się na skrzyżowaniu al. Krasińskiego i ul. Kościuszki. Lej zaczął zasysać piasek na torowisku tramwajowym i unosić go do góry. Zniknął dopiero, kiedy wjechał w niego tramwaj.
Jego szczątki widoczne były jeszcze przez jakiś czas ponad siecią trakcyjną. Motorniczy wykazał się brakiem wyobraźni, ponieważ wiatr w trąbie pyłowej wiał z dużą prędkością i mógł spowodować uszkodzenie trakcji lub tramwaju.
Trąba pyłowa ma też swoje odpowiedniki w zależności od miejsca i materii, którą unosi, ale zasadą jest zawsze jej źródło w powierzchni ziemi, a nie chmurze burzowej. W górach można spotkać trąby śnieżne, a podczas gigantycznych pożarów pojawiają się trąby ogniowe.
Źródło: TwojaPogoda.pl