W niedzielę (21.07) między godziną 13:30 a 14:00 nad węzłem Łodygowice w okolicach Żywca w południowej części woj. śląskiego przeszła gwałtowna burza połączona z ulewnym deszczem i gradem. To była istna ściana deszczu, a lodowe bryłki miały średnicę 1-2 cm.
Niektórzy kierowcy wykazali się straszną głupotą, ponieważ postanowili uchronić swoje samochody zatrzymując się pod wiaduktem. Jak jest widoczne na zdjęciu, jedni zaparkowali na pasie zieleni oddzielającym jezdnie, a inni byli jeszcze głupsi, bo zatrzymali się w poprzek drogi.
Ekspresówka została zablokowana. W każdej chwili mogło dojść do karambolu z udziałem wielu aut, zwłaszcza, że nawierzchnia jezdni była pokryta warstwą śliskiej wody, a widzialność spadła do zaledwie kilkudziesięciu metrów.
W takiej sytuacji stawanie pod wiaduktem na niewiele się zdaje, ponieważ gradziny mogą być niesione wiatrem nawet poziomo, uszkadzając samochody z podobną siłą, co na otwartej przestrzeni. W dodatku pod wiaduktami lubią się pojawiać zawirowania powietrzne, mogące spowodować jeszcze większe szkody.
Podczas ulewy, gdy widzialność spada do zera, należy zatrzymać się na pasie awaryjnym i włączyć światła awaryjne. Pod żadnym pozorem nie wolno zatrzymywać się na środku drogi, a tym bardziej stawać w jej poprzek.
Poruszanie się po drodze, zwłaszcza szybkiego ruchu, w trakcie intensywnych opadów może stanowić zagrożenie chociażby z powodu zjawiska tzw. klina wodnego, za którego sprawą możemy stracić panowanie nad pojazdem. W dodatku mokre hamulce mogą odmówić posłuszeństwa - powiedział serwisowi TwojaPogoda.pl instruktor nauki jazdy Adam Borecki.
Jak bardzo niebezpieczne są takie manewry, możemy się przekonać niemal każdego dnia oglądając filmiki wrzucone na YouTube. Kierowcy powinni być pociągnięci do odpowiedzialności za bezmyślne zachowanie stwarzające zagrożenie dla zdrowia i życia swojego i innych uczestników ruchu.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Bielskie Drogi.