Chyba nikt z nas nie ma wątpliwości, że reklamy stają się coraz bardziej dokuczliwe. W telewizji potrafią trwać tak długo, że nie pamiętamy już, co oglądaliśmy. W internecie nie można się od nich odpędzić, wysypują się z naszych skrzynek pocztowych, a wzdłuż dróg przysłaniają piękno krajobrazu.
Jednak to, co zrobiła Toyota, japoński producent samochodów, przekroczyło wszelkie granice przyzwoitości. Pod płaszczykiem walki o poprawę bezpieczeństwa na mazurskich jeziorach, firma umieściła pływające platformy reklamowe.
Połowę plakatu zajmowała reklama najnowszego samochodu terenowego, a tylko niewielki jej fragment, napis z numerem telefonu alarmowego do Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego (MOPR). Producent tłumaczył się, że tablice miały za zadanie utrwalić w pamięci wszystkim wypoczywającym na jeziorach numer ratunkowy.
Jednak tak naprawdę była to sprytnie przygotowana reklama swoich produktów. Aby kampania mogła w ogóle dojść do skutku podpisano umowę z MOPR-em, który miał ów tablice zwodować. Problem w tym, że jeziora do wodniaków nie należą, są własnością każdego z nas, zarządzaną w naszym imieniu przez przedsiębiorstwo Wody Polskie, a te o akcji nie zostało poinformowane.
Samowolka została ujawniona, gdy w sieci zaczęły krążyć zdjęcia pływających tablic reklamowych, przysłaniających niezwykle urokliwe krajobrazy Wielkich Jezior Mazurskich. Wywołały one olbrzymią falę krytyki. Toyota na swoich oficjalnych profilach w sieciach społecznościowych próbowała nieumiejętnie odpowiadać internautom jedną i tą samą regułką.
Firma wyjaśniała, że na każdej z 40 platform miała się znajdować stacja pogodowa przekazująca najnowsze dane do MOPR-u, a także sama tablica miała pulsować światłem podczas niebezpiecznej pogody. Nikt jednak chyba nie uwierzył, że bezpieczeństwo turystów było nadrzędnym celem tej akcji.
W czwartek (4.07) akcja „Bezpieczne Mazury” została zakończona, o czym poinformowały wspólnie Toyota Motor Poland i Mazurskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. Otrzymały one pismo od Wód Polskich z nakazem natychmiastowego usunięcia tablic reklamowych z jezior. W międzyczasie zdążono zamontować kilka billboardów.
Z wypowiedzi rzecznika Toyoty wynika, że firma wycofała się ze swojej kampanii, ponieważ ucierpiał na tym wizerunek marki. Nic o bezpieczeństwie nie wspomniano. Stwierdzono natomiast, że firma nie chce zakłócać urlopowego odpoczynku rodakom.
Teraz pora na reklamy w Zakopanem
Ordynarna akcja reklamowa Toyoty może wywołać efekt kuli śnieżnej, i oby właśnie tak się stało, ponieważ bezczelne tablice reklamowe spotkać można nie tylko na Mazurach, ale również nad morzem czy w górach. Mimo obowiązującej ustawy o ochronie krajobrazu w drodze do Zakopanego reklamy dosłownie nas atakują, zupełnie zasłaniając Tatry.
Jeśli chcecie dołączyć do naszej akcji #ZakopiankaBezReklam, to wrzucajcie zdjęcia tablic reklamowych wzdłuż zakopianki na serwisy społecznościowe, koniecznie używając powyższego hasztagu. Wyrażajcie także swoje opinie na ten temat. Jest nadzieja, że firmy w ten sposób się reklamujące, pod presją nas wszystkich, usuną je i odsłonią nasze piękne góry.
Źródło: TwojaPogoda.pl