Pierwsze dni lipca mijają pod znakiem suszy, która pogłębiła się po ostatnich rekordowych temperaturach. Dotychczas soczyście zielona trawa zmieniła się w siano. Polskie miasta wysychają na potęgę i nic nie wskazuje na rychłą zmianę tej trudnej sytuacji.
Deszczowe chmury, które docierają nad Polskę, albo zanikają, albo też przynoszą tylko lokalne opady, doprowadzające do podtopień, zamiast odpowiednio zwilżające glebę. Aby posuchę zażegnać potrzebne są długotrwałe opady o umiarkowanym natężeniu.
Wyschnięte trawy na warszawskim Podzamczu. Fot. TwojaPogoda.plNa te jednak liczyć można w perspektywie następnego tygodnia wyłącznie w jednym regionie, a mianowicie na północy. W pasie od Pomorza przez Kujawy, Warmię i Mazury po Podlasie do niedzieli (7.07) spadnie przeważnie od 10 do 20 mm deszczu, a lokalnie nawet 30 mm.
Jest to przynajmniej 1/3 miesięcznej normy opadów, a więc całkiem przyzwoicie. Północ Polski najbardziej cierpiała z powodu niedostatku deszczówki w poprzednich sezonach letnich. Podobnie było minionej wiosny. Po opadach sytuacja powinna się przynajmniej częściowo poprawić.
Sumy opadów prognozowane do końca tygodnia. Fot. wxcharts.comJednak to nie północ, a regiony zachodnie i centralne są obecnie najbardziej wyschnięte. Tymczasem właśnie tam padać będzie w połowy lipca bardzo skąpo. Sumy opadów mogą nie przekraczać 5 mm, a to tyle, co nic. Rolnicy załamują ręce.
Połowa Polski w suszy
Jak wynika z najnowszego raportu Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa (IUNG) susza rolnicza panuje już w 14 województwach, a dokładniej w 49 proc. gmin w kraju, na prawie 30 proc. gruntów ornych. Najgorzej suszę znoszą zboża jare, ale dotyka ona niemal wszystkie uprawy, od rzepaku przez kukurydzę po ziemniaki i warzywa gruntowe.
Wskaźnik Klimatycznego Bilansu Wodnego w okresie 1 maja - 30 czerwca 2019 roku. Dane: IUNG.Kukurydza, która powinna mieć do 2 metrów wysokości, ma nieco ponad pół metra. Trawy wyschły tak bardzo, że nie będą się nadawać jako pasza dla zwierząt na zimę. Niedostatek opadów sieje spustoszenie również w pszenicy. Nowalijki już są droższe, a mogą być jeszcze bardziej.
Największy deficyt wody między 1 maja a 30 czerwca notowano na obszarze Pojezierza Lubuskiego, wynosił od -230 mm do -239 mm. Duży deficyt wody od -160 do -230 mm notowano na terenie zachodniej części Pojezierza Wielkopolskiego, na Nizinie Wielkopolskiej, Śląskiej, Podlaskiej, w południowej części Niziny Mazowieckiej, na Polesiu Lubelskim oraz we wschodniej części Pobrzeża Słowińskiego.
Potencjalny zasięg suszy w zbożach jarych w okresie 1 maja - 30 czerwca 2019 roku. Dane: IUNG.Na dużym obszarze kraju niedobór wody wynosił od -110 do -160 mm. Natomiast na południu Polski oraz na Pojezierzu Mazurskim w tym okresie notowano najmniejsze niedobory wody wynoszące powyżej -110 mm. Tam susza jest najłagodniejsza, ale trzeba liczyć się z tym, że o tyle, o ile na Mazurach spodziewane opady suszę zażegnają, to jednak na południu kraju niedobór opadów pogłębi się, i to znacząco.
Susza to nie tylko straty na polach, ale również częste pożary. W samych lasach wybuchło ponad 1,5 tysiąca pożarów. Z kolei do płonących upraw i traw strażacy wyjeżdżali przeszło 4 tysiące razy.
Uwilgotnienie upraw rolniczych w okresie 21 - 31 czerwca 2019 roku. Dane: Instytut Geodezji i Kartografii.Niepokojące prognozy pogody
Prognozy sezonowe nie niosą żadnych pocieszających wiadomości. Lipiec i sierpień będą chłodniejsze od czerwca, niewykluczone, że ze średnimi temperaturami nawet poniżej normy wieloletniej. Najgorsze jednak będzie to, że susza nie tylko nie odpuści, ale nasili się.
Nadzieją na większe deszcze będzie jesień, choć wilgotno zapowiada się ona głównie w południowych województwach. Najbardziej sucho ma być na północy. Wszystko wskazuje na to, że 2019 rok zapisze się sucho.
Źródło: TwojaPogoda.pl / IUNG-PIB.