Prószków położony na południowych przedmieściach Opola jest miejscem szczególnym. 29 lipca 1921 roku odnotowano tam najwyższą temperaturę na obszarze położonym w dzisiejszych granicach Polski. Prawie stulecie temu były to tereny należące do Niemiec. W północnej części miasta, nazywanej do dziś Pomologią, znajdował się Królewski Instytut Pomologiczny, który swoją działalność rozpoczął w 1868 roku.
W kolejnych latach placówka rozrastała się. Wznoszono kolejne budynki, powstawały sady, szkółki, pola uprawne, cieplarnie, chłodnie, zbudowano wodociągi do nawadniania pól i wreszcie w 1878 roku założono park dla celów dydaktycznych, w którym nasadzono drzewa i krzewy z różnych stref klimatycznych, również z obszarów tropikalnych.
Park powstał na wzniesieniu, na wysokości 190 metrów. Na jego stokach znajdowały się budynki szkoły ogrodniczej, zakładu botanicznego, stacji zoologicznej, stacji hodowli roślin ogrodniczych oraz zakładu doświadczalnego chemii. Ta ostatnia placówka ciekawi nas najbardziej, ponieważ do niej należała stacja meteorologiczna, na której pracownik zakładu dokonał historycznego pomiaru.
Niemal 100 lat temu w godzinach popołudniowych temperatura sięgnęła tam 40,2 stopnia. Jako, że do tej chwili rekord ten nie został pobity, krążą wokół niego kontrowersje. Jest uznawany przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) za oficjalny polski rekord ciepła na łamach "Atlasu Klimatu Polski" z 2005 roku. O tym, że w Prószkowie dokonano tak zaskakującego pomiaru, dowiedzieć można się z publikacji "Klimakunde des Deutschen Reiches 1939".
Aby potwierdzić lub obalić ten pomiar, potrzeba szczegółowych informacji, w jakich warunkach go dokonano. Niestety, niewiele na ten temat wiadomo. Z archiwów niemieckiej służby pogodowej DWD w Offenbach wynika, że 1 kwietnia 1916 roku stacja została przekwalifikowana z posterunku opadowego na stację II rzędu. Obserwatorem był prof. dr R. Otto, a zastępowali go dwaj asystencie, J. J. Kooper i St. v. Haydin.
Oprócz pomiarów sum opadów dokonywano tam również odczytów m.in. temperatury powietrza i gruntu, wilgotności powietrza, kierunku i prędkości wiatru oraz wysokości pokrywy śnieżnej. Termometry umieszczone były na wysokości 1 metra nad gruntem, podczas gdy obecnie za standard uznaje się wysokość 2 metrów.
Dla tamtejszych ogrodników pomiary na wysokości o połowę mniejszej niż obecnie miały oczywiście sens, jednak porównywanie pomiarów wykonanych na różnych wysokościach, tych ówczesnych i dzisiejszych, mija się z celem.
Wiemy natomiast, że na stacji meteorologicznej pomiarów dokonywano kilka razy dziennie o tych samych porach. Za pomocą termometrów ekstremalnych odczytywano maksymalną temperaturę w danym dniu. Dane wysyłano następnie za pomocą telegrafu do Berlina, do głównej niemieckiej placówki zajmującej się meteorologią i klimatologią.
Wiemy też, że lato 1921 roku było w środkowej i wschodniej Europie niezmiernie gorące i suche. Fale upałów przeplatały się z gwałtownymi burzami, które na krótko przynosiły ochłodę. Nie padało całymi dniami, co siało spustoszenie na polach. Apogeum upałów nadeszło na przełomie lipca i sierpnia oraz w pierwszych dniach sierpnia, po trzech suchych tygodniach.
W prószkowskim Domu Opieki Społecznej znajduje się biblioteka w której zgromadzono zbiory ksiąg z dawnej Pomologii. Dotarliśmy do nich. Informacje z tamtego okresu są jednak lakoniczne. Autorzy wspominają, że latem 1921 roku było tak gorąco, iż w szkołach na terenie Królewskiego Instytutu Pomologicznego odwołano lekcje.
Jednak wiele okazów roślin, pochodzących z krajów o cieplejszym klimacie, czuło się w tym czasie bardzo dobrze. Wykorzystano nadzwyczaj wysokie temperatury i spróbowano uprawiać aż 300 rodzajów brzoskwiń, a także grusze, co ciekawe z pomyślnym skutkiem.
Księgozbiór zawiera wiele tekstów w najróżniejszych językach, również we włoskim i francuskim. Nie można więc wykluczyć, że gdzieś wśród opracowań i sprawozdań, znajdują się jeszcze jakieś ciekawe informacje na temat zagadkowego rekordu temperatury, stacji meteorologicznej i systematyki pomiarów. Aby je szczegółowo przeczesać potrzeba jednak więcej czasu.
29 lipca wyjątkowo wysokie temperatury odnotowano w większości regionów dzisiejszej Polski. Nie tylko w Prószkowie temperatura tego dnia przekroczyła 40 stopni. Miało to również miejsce na stacji meteorologicznej w Zbiersku, wsi położonej między Kaliszem a Koninem w Wielkopolsce.
Jako, że leżała ona w granicach Polski, o niezwykłym pomiarze wspomina "Rocznik meteorologiczny 1921" wydany przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW). Temperatura zgodnie z nim miała tego dnia sięgać 40,0 stopnia.
Jeszcze jeden pomiar temperatury może potwierdzać rekordowe oblicze tamtej fali upałów. W Pętkowie koło Środy Wielkopolskiej, na stacji meteorologicznej znajdującej się na terenie Izby Rolniczej, odnotowano 39,6 stopnia. Oba rekordy zdają się potwierdzać duże prawdopodobieństwo prawidłowego pomiaru temperatury w Prószkowie.
Jest jeszcze jeden fakt, który świadczyć może na korzyść prószkowskiego rekordu. Otóż Królewski Instytut Pomologiczny nie bez przyczyny zlokalizowano na stokach tzw. Garbu Prószkowskiego, w miejscu, które słynie ze specyficznego mikroklimatu. Już w drugiej połowie dziewiętnastego wieku wiedziano, że jest to najcieplejszy zakątek Śląska. Temperatury wielokrotnie były tam wyższe aniżeli nawet na pobliskich obszarach.
Dowodem jest temperatura odnotowana w tym samym czasie w Opolu, gdy w Prószkowie padł rekord ciepła. Zmierzono tam 38,0 stopnia, mimo iż oba miasta dzieli zaledwie 12 kilometrów. Mikroklimat jest efektem ukształtowania terenu, położonego między wzniesieniem a doliną Prószkowskiego Potoku. Ciepłe masy powietrza z południa intensywnie ogrzewają ten teren.
Efekt tego zjawiska odczuliśmy na własnej skórze. Udaliśmy się do Prószkowa, aby przekonać się czy rzeczywiście panuje tam specyficzny mikroklimat. Zastaliśmy popadające w ruinę zabudowania, które lata swej świetności mają dawno za sobą. Do dziś zachowała się tylko część budynków dawnego Królewskiego Instytutu Pomologicznego.
Po wojnie placówka została przekształcona w liceum i technikum ogrodnicze. Pod koniec dwudziestego wieku z powodu niżu demograficznego i spadku zainteresowania kierunkiem ogrodniczym, szkoła zaczęła przeżywać trudności i żeby przetrwać, musiała mienić swój profil.
Na wzgórzu, gdzie znajdowały się budynki dawnych szkół, w 1969 roku wzniesiono nowe zabudowania, w których dzisiaj znajduje się Zespół Szkół im. Warszewicza. Kształci się tam głównie przyszłych piłkarzy i policjantów, choć dostępne są też kierunki: agrobiznes i ogrodnik. Pozostałe zabudowania, znajdujące się na południowych stokach wzniesienia, zostały w 2003 roku sprywatyzowane i obecnie są zamieszkane przez osoby prywatne.
Niszczejące budynki oraz arboretum w przyszłości mają zostać odnowione. Takie deklaracje ostatnio składały władze Uniwersytetu Opolskiego, który zamierza reaktywować Pomologię. Znów ma to być renomowana placówka naukowa, prawdziwa mekka ogrodników i sadowników, jak miało to miejsce prawie 150 lat temu. Niewykluczone, że dzięki środkom unijnym, uda się też przywrócić stację meteorologiczną, tym razem na stałe. Za co oczywiście trzymamy kciuki.
Na terenie dawnej Pomologii natknąć się można na stare szklarnie, gdzie dawno temu uprawiono egzotyczne rośliny. W miejscu, gdzie znajdował się zakład doświadczalny chemii ze stacją meteorologiczną, a więc po północnej, zawietrznej stronie wzgórza, dzisiaj zastać można pole obsiane zbożem. Podczas, gdy na szczycie garbu bardzo często bywa wietrznie, to na jego stokach panuje cisza.
Można tam odczuć swego rodzaju efekt fenowy (efekt wiatru halnego). Temperatura odczuwalna jest tam nawet o 3 stopnie wyższa niż na szczycie wzniesienia. Pomiary temperatury wykonane przez nas w różnych miejscach dawnego Królewskiego Instytutu Pomologicznego wykazują, że na wzgórzu jest chłodniej aniżeli na jego stokach, gdzie uprawiano roślinność. Co więcej, temperatura na zawietrznym stoku jest o około 2 stopnie wyższa od tej notowanej w tym samym czasie na oficjalnej stacji meteorologicznej w Opolu.
Niewątpliwie obszar prószkowskiej Pomologii jest klimatycznym ewenementem. Szkoda, że do dziś nie funkcjonuje tam stacja, która mogłaby dokonywać pomiarów. IMGW nie zdecydowało się na zlokalizowanie tam ani standardowej stacji, ani też posterunku telemetrycznego.
Nie wiemy więc jak na co dzień wygląda porównanie temperatur z Opola i Prószkowa, nie wiemy też czy podczas największych fal upałów, choćby tych z poprzednich kilku sezonów letnich, mógł paść tam kolejny rekord ciepła. Bez wątpienia warunki do przekroczenia 40 stopni w cieniu w Polsce są sprzyjające. Powojenny rekord ciepła, również oficjalnie uznawany przez IMGW, odnotowano 30 lipca 1994 roku w Słubicach, przy granicy z Niemcami, i wynosi on 39,5 stopnia. Wobec czego jest niższy od tego z Prószkowa o zaledwie 0,7 stopnia.
Jeśli sądzić, że pomologiczna stacja meteorologiczna znajdowała się w warunkach zbliżonych do ogrodu botanicznego, a zasady jej prowadzenia nie były nadzwyczaj rygorystyczne, to można uznać, że pomiar niewiele powinien się różnić o tych, których dzisiaj dokonuje się na nieoficjalnych, choć uznawanych powszechnie przez rolników i ogrodników, stacjach należących do uniwersytetów. Zapewne wkrótce oba rekordy przejdą do historii i wówczas kontrowersje znikną.
Źródło: TwojaPogoda.pl