Amy Christie Hunter w miejscowości Smith Mountain w amerykańskim stanie Wirginia uwieczniła niecodzienne chmury, które przypominały morskie fale. Wyjaśnienie chmurowego tsunami meteorologom nie zajmuje nawet minuty, bo jest ono stare, jak świat.
Po raz pierwszy opisali ten fenomen pod koniec dziewiętnastego wieku Lord Kelvin i Hermann von Helmholtz. W myśl zjawiska określanego dzisiaj, na cześć odkrywców, niestabilnością Kelvina-Helmholtza, przepływ poszczególnych warstw powietrza zostaje zakłócony przez przeszkodę. W tym przypadku przez pasmo Appalachów.
2 lata temu chmury Kelvina-Helmholtza otrzymały nową oficjalną nazwę „Fluctus” na łamach Międzynarodowego Atlasu Chmur. Można je od czasu do czasu podziwiać także nad Polską, głównie nad obszarami górzystymi, ale zdarzają się one również w centralnych regionach kraju.
Zdjęcie jest szczególnie majestatyczne, ponieważ spiralne chmury widoczne są w pełnej okazałości, dokładnie tak, jak opisali to europejscy naukowcy przeszło stulecie temu, pobudzają one ludzką wyobraźnię.
Źródło: TwojaPogoda.pl