W poniedziałek (20.05) pierwsze burze zaczęły się pojawiać w godzinach południowych, kiedy chmury kłębiaste wypiętrzyły się na tyle, aby przeobrazić się w potężne chmury burzowe o nazwie Cumulonimbus. Wtedy w pasie od Mazowsza po Lubelszczyznę zaczęło grzmieć, lać i wiać.
Z każdą kolejną godziną burze przybierały na intensywności aż około godziny 16:40 osiągnęły apogeum swej aktywności. W ciągu jednej minuty na terenie całego kraju notowano ponad tysiąc wyładowań atmosferycznych, z czego kilkaset uderzało w powierzchnię ziemi.
Najbardziej gwałtowne burze przetoczyły się nad Pomorzem, Kujawami, Warmią, Mazurami, Podlasiem, Mazowszem, Lubelszczyzną i Podkarpaciem. Największa obszarowo burza wielokomórkowa przysłoniła niebo nad całym województwem lubelskim. Wbudowana była w nią nawet superkomórka. W rejonie Bychawy, na południe od Lublina, utworzył się na niej zalążek trąby powietrznej.
W rejonie Zamościa w ciągu zaledwie niecałej godziny temperatura obniżyła się z 23 do 16 stopni, w międzyczasie spadło 25 mm deszczu. Jednak po głównej burzy, zaczęły przechodzić kolejne, a ulewne deszcze nie ustawały. W efekcie do godziny 20:00 spadło już łącznie ponad 40 mm deszczu, a więc przeszło połowa miesięcznej normy opadów.
Skutek to oczywiście liczne podtopienia dróg, chodników, posesji, zabudowań i pól uprawnych. Strażacy nieustannie wyjeżdżają do odpompowywania wody z rozlewisk, ale także usuwania połamanych drzew i zabezpieczania uszkodzonych zabudowań. Doszło też do pożarów od uderzeń piorunów. Wiele odbiorców nie ma prądu.
Niebo przybrało granatowo-szarą barwę. Później pojawił się niskie wał chmurowy (wał szkwałowy), który przyniósł gwałtowne nasilenie się wiatru. Następnie nadeszła ściana deszczu i błyskawice. W wielu miejscach Lubelszczyzny padało tak mocno, że zwykle niepozorne strumyki zmieniły się w rwące rzeki.
Najgorszy okazał się jednak grad i porywisty wiatr. Na Zamojszczyźnie spadł grad wielkości piłeczki pingpongowej, a więc o średnicy nawet 4-5 cm. Z łatwością uszkadzał karoserie samochodów, wybijał szyby i niszczył uprawy.
Podmuchy wiatru osiągały nawet 80-90 km/h, przy tym łamały drzewa, zrywały dachy z zabudowań i uszkadzały linie energetyczne. Niektóre drogi na wschodzie kraju jeszcze przez jakiś czas mogą być nieprzejezdne. Szczególną ostrożność w nocy powinni zachować kierowcy przemierzający lokalne drogi.
W następnych godzinach burze i deszcze na północy kraju będą słabnąć i zanikać. Jednak wkrótce dotrą tam kolejne ulewy, które obecnie przechodzą nad wschodnimi regionami. Nawet, gdy burze przestaną stanowić zagrożenie, nadal może ulewnie padać, a kumulacja deszczówki może przyczyniać się do dalszych podtopień.
We wtorek (21.05) burze będą znacznie mniej niebezpieczne. Po pierwsze ich obszarowy zasięg będzie dużo mniejszy, a po drugie ich natężenie będzie słabsze. Nie mniej jednak nadal należy uważać na ulewne deszcze, które mogą powodować podtopienia.
W strefie żółtej w ciągu jednej godziny może spaść do 30-40 mm deszczu, przez co możliwe są lokalne podtopienia dróg i zabudowań. Grad może mieć średnicę do 3 cm i uszkadzać dachy zabudowań, karoserie samochodowe i uprawy. Porywisty wiatr, osiągający do 90 km/h, może dodatkowo zrywać linie energetyczne i łamać gałęzie.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Straż Pożarna.